7 marca 2021

Likwidacja OFE - cele, moje prognozy

Temat reformy wraca, pojawia się nowa data likwidacji OFE: styczeń 2022 roku.  Media dyskutują, co stanie się z akcjami, pojawiają się porady dla klientów i opinie, czy wybrać ZUS, czy nowe IKE. Projekt przewiduje, że decyzję mamy podjąć od 1 czerwca do 2 sierpnia. Zanim będziemy podejmować decyzję warto przypomnieć sobie kilka liczb i odpowiedzieć na pytanie: po co właściwie się to robi? Chyba nie wierzycie w narrację "oddajemy pieniądze Polakom"?

Drugą kwestią, jaką chce poruszyć, jest los aktywów OFE oraz moja subiektywna prognoza co do tego, jakiego wyboru dokonają Polacy. Przytoczę przy tym dane, które są mało popularne i parę ciekawostek. Padnie też parę sugetii o tym, kto i dlaczego wybierze nowe IKE. 
Ale zacznijmy od pytania:

Co by było, gdyby reformy OFE nie było?


Aby na to pytanie odpowiedzieć, trzeba pochylić się nad faktami - dotychczasowymi losami OFE i przypomnieć kilka liczb. Fundusze powstały w 1999 roku, na starcie nie żałowano im olbrzymich prowizji i szybko zyskiwały na aktywach. Stawały sie istotnym elementem rynków kapitałowych i wypracowywały na nich zyski. Kolejne zmiany ucięły prowizyjne rozpasanie, ale dalej odpływ kasy z budżetu i ZUS był problemem, który postanowiono rozwiązać metodami znanymi z legendy węzła gordyjskiego.

Kluczowe daty to 2011 i 2014 rok. W 2011 roku zmniejszono składki do OFE z 7,3% do 2,3%, uznając, że są zbyt wysokie. Przez kolejne lata składka miała rosnąć do 3,5%, ale wskutek dalszych zmian skończyła na poziomie 2,92% podstawy wymiaru. Dlaczego tyle? To dokładnie 40% pierwotnej wartości. A 40% - co za zbieżność - wynosiło też maksymalne zaangażowanie funduszy w akcje! Komuś na tych akcjach bardzo zależy i do tego jeszcze wrócimy. W każdym razie dokonał się pierwszy bardzo poważny uszczerbek na wpływach do OFE, a tym samym ich rola została zmniejszona do protezy pierwszego filara.

Reforma z 2014 r. wywróciła całkiem los funduszy: obligacje skarbowe im odebrano i zakazano więcej kupować. To była ponad połowa aktywów OFE. Argumentem zakazu był m.in. zbyt wysoki koszt dla budżetu, dziura w długu publicznym, bo prywatyzacje nie dawały dość pieniędzy na finansowanie reform z 1999 r. Twierdzono, że na emisjach obligacji Skarb Państwa dużo traci, a fundusze puchną jak pączki w maśle. Teraz możemy zweryfikować te twierdzenia. Pieniądze odpowiadające zabranym obligacjom zapisano klientom na subkontach, są one w ZUS waloryzowane, a waloryzacje były następujące:

Tymczasem emisje obligacji stawały się coraz tańsze - rentowność obligacji 10-letnich dla instytucji finansowych była niedawno rekordowo niska:



Krótko mówiąc, zamieniono dług publiczny  jawny na dług ukryty, który sobie rośnie. Klienci mogli z tego powodu nawet być zadowoleni gdyby nie fakt, że ograbienie OFE osłabiło ich zrównowazony charakter i na lata obniżyło stopy zwrotu.

Zakazano także aktywnej akwizycji OFE, a ludziom kazano wybierać między pozostaniem w OFE a ZUS. Domyślną opcją był ZUS. Skutkiem tego OFE wybrało nieco ponad 2,5 mln osób. Z powodu zakazu akwizycji dalsze napływy członków do OFE były symboliczne. Liczba członków OFE spada, np. w 2019 r. zmniejszyła się o 231 tys. osób, w 2020 r. - o 239 tys. osób. Struktura wieku w 2019 r. wyglądała tak:

Wg biuletynu KNF z końca 2020 roku, grupa wiekowa 26-30 liczy tylko 1214609 osób. Napływ nowych osób, jak widać, ulega degradacji i trudno tłumaczyć to tylko demografią. KNF w swoim materiale z 2016 roku pisał "Odsetek osób zapisujących się do OFE wśród wchodzących na rynek pracy wynosi obecnie około 2%". Zakaz akwizycji sprawił, że OFE wśród sprzedawców stały się niemal Voldemortem - słowem, którego nie wolno wymieniać. Mało jest informacji na ten temat, ale wszystko wskazuje na to, że po reformie napływ członków do OFE jest symboliczny. Oznacza to też, że z 15 mln członków składki wpływają na 2,5-3 mln z nich (dokładna ilość otrzymanych składek nie musi być jednoznaczna z ilością osób je odprowadzających):


Wprowadzono mechanizm suwaka - przesyłania pieniędzy na subkonto ZUS, który miał wreszcie uregulować kwestię wypłat emerytur dla uczestników funduszy. Przez 15 lat nie uregulowano, jak wypłacać emerytury z OFE!  Skutkiem suwaka jest to, że obecnie więcej pieniędzy wędruje do ZUS od OFE, niż odwrotnie. W 2020 roku było to 5,7 mld kontra 3,2 mld zł. Nie ma w tym nic niezwykłego, jeśli pamiętamy o dotychczasowych ograniczeniach i starzeniu uczestników.  Zmniejszenie wieku emerytalnego przyspiesza odpływ aktywów z OFE do ZUS, KNF już w 2016 roku szacował stan aktywów OFE tak:


Wniosek: bez reformy, jaką się nam kroi, pieniądze wylądowałyby w ZUS, zajęłoby to dużo czasu i objęło niemal całość środków. Wyjątkami mogłyby być np. spadki, kiedy to połowę konta zmarłego można wypłacić. Co ciekawe, istnieje pokaźna liczba kont, które należą do zmarłych osób i nikt się nimi nie interesuje; trudno dokładnie wskazać ile, ale interpelacja poselska ze stycznia 2020 wskazuje, że może być to 160 tys. kont. Ponadto 108 tys. kont jest pusta. 

OFE bez żadnej reformy i tak były skazane na zanik i kolejny rząd tego nie zmienił. Z silnych zrównoważonych funduszy stały się agresywnymi funduszami akcji, zachowały jednak pozycję ważnego gracza giełdowego. To sprawia, że są podatne na hossy i bessy, a okres bessy to świetna wymówka, by pokazać "jakie to słabe" i ostatecznie zniszczyć fundusze. 

Na koniec stycznia 2021 roku aktywa OFE to 147,9 mld zł, z czego akcje na rynku krajowym 115,9 mld zł.

Co zmieni nowa reforma i po co jest?


Od 2018 roku mówi się o reformie, która ma przyspieszyć śmierć OFE. Klienci mają zdecydować, czy pieniądze przejdą do ZUS, czy do nowego tworu, nazywanego "nowe IKE". Będą to specjalistyczne fundusze inwestycyjne, a więc nie żadna inna forma instytucji znana z prowadzenia starych IKE. Wypłata z nich  będzie możliwa dopiero na emeryturze, wpływów z ZUS nie będzie, ale będą dozwolone wpłaty z limitem wspólnym dla starego IKE. Nie będzie w nich podatku od zysków, ale za to będzie opłata za przekształcenie 15%. Uzasadnienie jej jest takie: to obecnie średnio tyle, ile płaci w podatku emeryt, a składka dla OFE opodatkowana nie była. Ale oznacza to też, że opodatkowanie środków będzie inne, jeśli zdecydujemy się pozostać w ZUS. Tam będą podlegać zasadom PIT, które zmieniają się. Czyli klienci, zmuszeni do podejmowania decyzji teraz, nie będą mogli przewidzieć, jaki wybór będzie korzystniejszy podatkowo w przyszłości. 

Nowym IKE obiecuje się powolne popuszczanie gorsetu zmuszającego do inwestycji w akcje. Proces ten tak zaplanowano, że przejściowo będą musiały mieć nawet akcji więcej, niż OFE teraz. Potem limity powoli spadną, pojawi się więej swobody, planowano też powoływanie przedemerytalnych subfunduszy niskiego ryzyka. Widać znów troskę o naszą giełdę, by nie wywołać nadmiernej podaży. 

Opłata przekształceniowa za nowe IKE przyspieszy wpływ do budżetu niczym magiczny katalizator. Rządowi musi zależeć na tej kasie, a wpłynąć może - bagatela - 15-20 mld zł. Reforma zmniejszy też dług publiczny i zamieni tylko część aktywów na dług ukryty w ZUS. Zmniejszy emerytury z ZUS i narazi przekazane do IKE środki na szybką konsumpcję. A przecież środki miały być na lata!

Nowe IKE - co będzie dalej?

Spójrzcie na wykres aktywów OFE. Skoro nowe IKE otrzymają o 15% mniej aktywów z powodu opłaty i jeszcze mniej z powodu opcji wyboru ZUS, to erozja będzie szybsza,  będą też jeszcze słabszym graczem na GPW. Nie dostaną składek od ZUS i wątpię, by Polacy byli skłonni wpłacać do nich nowe środki. Podatkowa korzyść IKE dotyczy zysków, trzeba na nią długo czekać, a z zyskami na naszej giełdzie nie jest ostatnio wesoło. Stare IKE nie jest również popularne mimo szerszego spektrum instytucji, form (rachunki maklerskie, obligacje) i swoich zalet.

Nowe IKE będą więc głównie wypłacać pieniądze emerytom, aktywa się będą kurczyć i to potrwa wiele lat, ale i tak szybciej, niż w OFE.  Dlatego przypuszczam, że po pewnym czasie nowe IKE będą się łączyć ze sobą albo dostaną prawo do łączenia z PPK lub ze starymi IKE (projekt o tym nie mówi, ale jest wiele zbieżności: nazwa, limity), lub ulegną rozwiązaniu. Plany, by były elastyczne, wydzieliły przedemerytalne subfundusze niskiego ryzyka, są fajne, ale może być na nie za późno. Ponadto skoro są już podobne produkty, to po co powielać byty?

Nie oznacza to jednak, że nowym IKE nie uda się wygenerować nigdy zysku dla uczestników. Aktywa i zyski to dwie inne rzeczy.

Czy reforma OFE ma związek z PPK?

Zbieżność w czasie wdrożenia PPK i reformy nie wydaje się przypadkiem. PPK mając obowiązek inwestowania w WIG20 byłby świetnym odbiorcą i buforem dla akcji sprzedawanych przez OFE lub potem ZUS i nowe IKE. Zostały namaszczone przez władzę jako świetny substytut OFE: bez prowizji, z luźniejszymi limitami, nieobciążające ZUS ani długu, za to czerpiące od pracodawców. Idealne dla budżetu i skazane na sukces, co mogło pójść nie tak?

Ta sama reforma podkopała plan: ludzie stali się nieufni co do losów PPK, nie chcą nowego obciążenia wypłat, a Polacy generalnie nie partycypują zbyt aktywnie w IKE/IKZE i PPK. Czy PPK kiedyś odkupią akcje OFE, pozostaje niewiadomą: 3 mld wpływów jak dotąd tylko w części ulokowano na WGPW. 

Ile osób przejdzie do nowego IKE?

Jak już pokazałem wyżej, członków OFE można podzielić na dwie grupy. Aktywna, wpłacająca składki, która konsekwentnie trzyma się wyboru, oraz nieaktywna, prawdopodobnie osoby przeniesione do ZUS. Aktywnych jest mniej niż 3 mln, nieaktywnych cztery razy więcej. Prasa liczy, że każdy średnio ma w OFE 10 tys. PLN. A prawda jest taka, że aktywni mają przeciętnie o wiele więcej, niż nieaktywni (średnio dwa, może trzy razy więcej). Ostrożnie szacuję, że należy do nich 33-40% aktywów.  Kwotowo może wyglądać to tak, że np. typowy nieaktywy członek ma 8 tys. zł, a aktywny 18 tys zł. Marcin Iwuć, bloger, przyznał, że ma w OFE 50 tys zł (prowadzi działalność gospodarczą i raczej nie nadpłaca ZUS). Indywidualne różnice mogą być więc jeszcze większe, ale główny podział robią te dwie grupy. Aktywni uczestnicy są w tym systemie zwykle o siedem lat dłużej i ich wybór waży więcej. 

Jeśli aktywni  członkowie już raz wybrali OFE, to czy zmienią zdanie i aktywnie przejdą do ZUS, zaufają państwu? Szczerze w to wątpię, być może część osób zmieni zdanie, gdyby nasza giełda nagle odbiła, bo to oznaczałoby realizację zysków z akcji i zamianę ich na zapis ZUS. W innym wypadku mogą zostać z akcjami IKE, licząc na lepsze czasy. Tu reforma kryje ryzyko wyboru złej daty, nie ma suwaków.

Nieaktywni członkowie pozostaną raczej bierni, tzn. nie wykonają żadnej deklaracji i zostaną automatycznie przeniesieni do nowego IKE. Może też przekonywać ich fakt, że nie zgromadzili w OFE zbyt wysokiej kwoty, więc nawet przejście do ZUS nie podbije im znacznie emerytury. Dodatkowe środki moga planować jako poduszkę bezpieczeństwa. Istotne mogą być też obawy o zdrowie i krótszy czas trwania życia panów.

Wszystkich może kusić fakt dziedziczenia pieniędzy i epokowa możliwość wyrwania czegoś z rąk ZUS przed czasem, konsumpcji. Odnośnie dziedziczenia: planuje się, że dla wariantu powrotu ZUS go nie będzie. To by sugerowało, że środki z reformy zostaną zapisane do konta ZUS, a nie subkonta, albo na jeszcze odrębnym subkoncie do obecnego.

Warto wspomnieć jeszcze o tym, że niektórym osobom nowe IKE może opłacać się bardziej. Np. ci, których przewidywana emerytura jest bliska minimalnej - po co mają dokładać swoje środki, skoro emerytury minimalne szybko rosną? Ta grupa osób jest liczna i tu jest znaczna przewaga kobiet.

 Jak sprawdzić prognozy emerytury: zajrzyjcie do listu z ZUS. Jeśli do emerytury zostało Wam mniej niż 5, góra 10 lat, to prognoza z listu będzie dość bliska realiom.

Zamożni pracownicy-specjaliści mogą uważać, że do ZUS już odprowadzili dość i czas na coś innego, a opłata 15% to mniej niż ich przyszłe podatki. 

Biorąc powyższe pod uwagę, można szacować, że nawet ponad 80% członków pozostanie bierna i przejdzie do nowego IKE. To ten sam poziom bierności, co w 2014 roku. Tym samym wynurzenia, że fundusz PFR RFD będzie rozdawał karty na giełdzie,  są mało prawdopodobne. Nawet gdyby do ZUS przeszło aż 50% osób aktywnych (sic!) i 10% nieaktywnych, to fundusz wzbogaci się o jakieś 28 mld zł w akcjach z 115,9 mld ulokowanych obecnie, czyli ok. 24% całości. Nie sądzę, by nawet większa ilość była dla PFR problemem; fundusz będzie miał czas na zmiany limitów w polityce portfela. W niektórych spółkach może to oznaczać jednak pojawienie się jednego silnego akcjonariusza w miejsce kilku OFE.  Dotychczasowa staranność w uniknięciu wpływu reform na giełdy prowadzi do wniosku, że nadal ktoś będzie tego pilnował. Mam też wrażenie, że akcje dla Skarbu to niechciany towar.

Wnioski końcowe.


OFE były częścią drugiego filaru, która starała się zarabiać na rynku kapitałowym środkami wydzielonymi ze składek.  Nowe IKE to już raczej nie filar, tylko podpórka, która zniknie, tym samym zniknie oparcie emerytur ZUS o rynek kapitałowy. Tę lukę miały wypełnić PPK. Z punktu widzenia podatnika niepokoi mnie ciągłe zmienianie reguł systemu emerytalnego - czuję się, jak w salonie Gamboni i nerwowo rozglądam, szukając stałych zasad. Jeśli to, co mówiono kiedyś o OFE, nie sprawdziło się, dlaczego ufać nowemu podejściu? Politycy mówią o zwracaniu pieniędzy, a już gołym okiem widać, że chcą zwrócić głównie akcje, które udaje się zamienić od razu na zapis o pieniądzach tylko w ZUS, w IKE będą one w grze. Wątpię, by władzy chodziło o dostatek seniorów. Przez całą pandemię nikt nie pochylił się nad stratami OFE i nie zahamował mechanizmu suwaka.  Wygranym reform ma być budżet i tylko to się liczy.

Wybór nowego IKE będzie wyborem popularnym, a dla osób blisko emerytury i jednocześnie o niskiej lub bardzo wysokiej prognozie emerytury wydaje się przesądzony. Pamiętajcie, że wybór formy IKE/ZUS w każdym wypadku zależy od indywidualnej sytuacji. Dla większości osób poniżej 50 lat pozostanie zagadką, czy ZUS, czy nowe IKE bedzie lepszym wyborem, przy czym ZUS ma za sobą kawał historii, a nowe IKE mają wiele znaków zapytania. Kilka wcześniejszych moich  przemyśleń w temacie reformy OFE i wyboru znajdziecie TUTAJ. Zachęcam:

Sprawdź w OFE, ile jest na Twoim koncie.

Co o ZUS mówił na Twitterze profil mBank Research: "stopy zastapienia z ZUSu sa generalnie b. wysokie jesli policzymy ile skladek odprowadzilismy i stad tez oburzenie, ze nie warto do tak hojnego systemu dopuszczec bogatych." (pisownia oryginalna).

To prawda. Nie sposób jednak przewidzieć, czy zasady waloryzacji nie zostaną kiedyś zmienione, łaska pańska na pstrym koniu jeździ. Obecne zasady mogą być kulą u nogi budżetu przy problemach rynku pracy, np. gdy wzrosty płac zahamują i pojawi się bezrobocie. Wówczas strumień pieniędzy będzie mniejszy na wejściu do ZUS, ale duży na wyjściu. Z moich wynurzeń demograficznych wynika, że sytuacja na rynku pracy potencjalnie może pogarszać się po 2025 roku, gdy depopulacja przyspieszy, jednak to tylko jeden z czynników. 

5 komentarzy:

  1. U mnie długowieczna rodzina a ja sam żyję raczej zdrowo, wybiorę ZUS, żona wybierze IKE zarabia kilkukrotnie mniej ja i to będzie raczej minimalna emerytura, gdyby mi się coś przytrafiło dostanie część mojego świadczenia. Martwię się natomiast o to czy ktoś kiedyś wpadnie na pomysł emerytury obywatelskiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam 51 lat a na koncie w OFE prawie 100 tyś, szkoda mi by było oddać 15 tyś opłaty przekształceniowej.

      Usuń
    2. To już brzmi jak plan! Podzielam obawy i dyskutuję o systemie, by nie był niesprawiedliwy. Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Najważniejsze pytanie jest takie: " o ile wzrośnie emeryturę jeśli swoje środki przeleję do ZUS" . Powinno być to proste do obliczenia zważywszy na dane , którymi dysponujemy ( średnia wielkość środków zgromadzonych w OFE/ średni wiek życia/średnia umieralność w latach) . Według kalkulatora emerytalnego ZUS każde 10000zł to około 50-70zł więcej "na pasku" dla mężczyzny. Ta informacja jest kluczowa dla wyboru IKE vs ZUS. Przykre jest to, że nikt tym sie nie interesuje i nie uświadamia społeczeństwa na większą skalę. Samo OFE faktycznie generowało zwiększone dopłaty do ZUS ( około 40mld dopłaciło państwo w 2019 roku) . Bez dodatkowego oszczędzania w IKE/IKZE/PPK/PPE Polacy będą biedakami na emeryturze-to też jest temat tabu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że jest to łatwe do policzenia i faktycznie tak można to liczyć w przybliżeniu (dochodzi kwestia waloryzacji). Przy czym w dzielniku jest liczba miesięcy średniego trwania życia. Mężczyźni żyją krócej, idą na emerytury później, więc liczba jest mniejsza. A co do biedy na emeryturze - ona już jest, pisałem o tym np. https://stopazwrotu.blogspot.com/2020/05/niewesoa-terazniejszosc-nowego-emeryta.html

      Usuń