3 października 2020

Szkodliwy dropshipping

Na czym polega dropshipping - opisywałem już na blogu TUTAJ. W skrócie, to praktyka polegajaca na przyjmowanie zamówień klientów przez firmę, która wysyła zamówienia dalej, do dostawcy lub producenta. Stamtąd towar wysyłany jest wprost do klienta, więc przyjmujący zamówienie nie musi mieć magazynu, logistyki, realnego sklepu. Jest.. właściwie czym?

Aby odpowiedzieć na to pytanie cofnijmy się nieco w czasie. Jakiś czas temu dropshippingowców zmiótł z allegro UOKiK, a przykładowy wyrok wobec firmy Trade Connect znadziecie TUTAJ. Dokument ten jest o tyle ciekawy, że pokazuje zarówno linię obrony, jak i oskarżenia. Nie da się pogodzić regulaminu Allegro z tego typu działalnością, więc powstały internetowe platformy. Tak, platformy, oferty, ale nie sklepy. W ten sposób pomimo wielu ostrzeżeń firmy tego typu działają dalej, dynamicznie reagując na zarzuty. A zarzuty wymienia UOKiK w swoim uzasadnieniu i dalej pozostają one aktualne. Zilustruję je przykładami z regulaminów (nota bene, regulaminów których klienci zwykle nie czytają!).

W tychże regulaminach internetowych oferentów dropshippingowych znajdujemy ciekawe fragmenty, z których wynika, że nie są to właściwie sprzedawcy i sklepy, a raczej usługodawcy i pośrednicy, jak sami o sobie piszą:

"Sprzedawca - podmiot, który dokonuje sprzedaży towaru i posiada siedzibę w kraju trzecim.
Usługa pośrednictwa - usługa świadczona przez Pośrednika, zgodnie z zasadami wskazanymi w niniejszym Regulaminie
Pośrednik - spółka [...] z siedzibą [...]"
"Sklep prowadzi [...] prowadzący działalność gospodarczą pod nazwą [...] zwany dalej Pośrednikiem."
"Dropshipping - model logistyczny sprzedaży za pośrednictwem Oferty internetowej polegający na przeniesieniu procesu wysyłki, reklamacji oraz rozpatrywania zwrotów towaru na Dostawcę. Rola Prowadzącego ofertę/Użytkownika w tym modelu logistycznym sprowadza się do zbierania Zamówień i przesyłania ich do Dostawcy, który realizuje wysyłkę towaru do Klienta."

Te stwierdzenia padają tak często, że możecie użyć ich w wyszukiwarkach, by znaleźć całe plejady naciągaczy na dropshipping i poznać skalę tego zjawiska.
Dropshippingowcy określają się często usługodawcami, twierdząc, że dostarczają miks usługi i produktu, ale nie informują, jaką część ceny stanowi usługa, a jaką płaci się za produkt. Zatajenie tej informacji jest celowe, by utrzymać klienta w przeświadczeniu, że pełna cena dotyczy produktu. To wrażenie wzmacnia słownictwo na stronach towarów. "Produkty" , "Dodaj Do koszyka" - nigdzie poza regulaminem nie ma mowy o usłudze. Nie ma informacji kim jest i jaką rolę w ofercie i transakcji odgrywa regulaminowy „zagraniczny sprzedawca”. W szczególności brak informacji o imieniu, nazwisku (nazwie) i adresie (siedzibie) sprzedawcy konkretnego towaru.

Dostawa odbywa się głównie z Chin, lub z europejskich magazynów chińskich sklepów. Klient nigdy nie jest informowany, z której lokalizacji, którego magazynu otrzyma zamówienie, co skutkuje także brakiem informacji o dokładnej wysokości cła i ew. akcyzy. Dostępne są jedynie ogólne informacje w regulaminie, zwykle nieprecyzyjne. A jest to istotne, bo nabywca nie jest w stanie we własnym zakresie - nawet gdyby umiał, a przecież nie jest profesjonalistą - oszacować należności z tytułu cła i/lub podatku VAT wiążących się z zamówieniem, ze względu na brak niezbędnej do tego informacji, jaką jest wartość celna towaru. Często strony nie informują o konkretnym kraju wysyłki, np.:

"Paczki wysyłane są spoza Unii Europejskiej przez Sprzedawcę. Klient jest importerem. To na Kliencie ciążą obowiązki podatkowe należne tytułem dokonania importu."
"Towar zakupiony u Dostawcy za pośrednictwem platformy pośredniczącej przesyłany jest spoza Unii Europejskiej (z tzw. państwa trzeciego) i może podlegać dodatkowym opłatom celnym, akcyzowym lub innym podatkom, jako Towar importowany (w szczególności podatkowi od towarów i usług lub tożsamemu). Kupujący w momencie dokonania zakupów na platformie staje się Importerem. Ceny Towarów nie zawierają wzmiankowanych ewentualnych podatków lub ceł, których pokrycie spoczywa na Kliencie."

Dropshippingowcy zasłaniają się kursem dolara i jego zmiennością, twierdząc, że dokonują płatności później. Jest to ewidentne zaciemnienie sytuacji, bo wartość towaru może zostać oszacowana na podstawie aktualnej ceny i kursu. Prawdziwym powodem jest to, że nie chcą informować, jaką część ceny stanowi "usługa". Nieraz przekracza ona wartość towaru. Faktem jest jednak, że zapłata następuje później, ale powód tego poznamy w dalszej części wpisu.

Samodzielne ustalenie istnienia (lub nie) obowiązku uiszczenia podatków i opłat związanych z importem danego produktu, wymaga także dość specjalistycznej wiedzy fachowej na ten temat. Klient, jako nie-profesjonalista, w ogóle nie powinien być do tego zmuszany. UOKiK powinien tak zmienić przepisy, by informacja o cłach i podatkach była obowiązkowa w dropshippingu!

Czas dostawy towaru z Chin jest zwykle bardzo długi, ale część towaru jest wysyłana z Europy. Jednak właściciele dropshippingu zwykle nie zadają sobie trudu, by wskazać precyzyjnie, jak długi to czas będzie; w regulaminie można znaleźć jedynie ogólne sformułowania, jak np.

" Pośrednik oświadcza, że dostawa zamówionego towaru zostanie dokonana przez Sprzedawcę w terminie 60 roboczych dni od dnia zawarcia umowy. Pośrednik informuje, że zamówienia złożone w okresie 24.01.2020 - 25.02.2020 mogą mieć wydłużony czas dostawy, maksymalnie do 90 dni liczonych od dnia wysłania zamówienia."
"Towar wysyłany jest w ciągu 7 dni roboczych od momentu otrzymania Ceny. Przewidywany czas dostawy Towaru wynosi 15-30 dni roboczych. Maksymalny czas dostawy Towaru do Klienta może wynosić do 180 dni roboczych."

Tak tak, 180 dni! A odstapienie od umowy? Znaczna część platform zawiera taki zapis. Jak jest on realizowany, skoro sprzedawcy mają swoje siedziby w państwach, w których nie występuje instytucja odstąpienia od umowy (bez podawania przyczyny, natomiast większość z nich nie zapewnia takiego uprawnienia w ramach swojej oferty)? Dropshippingowcy radzą sobie z tym tak, że... odczekują ten czas, odkładając zamówienie klienta. Czyli zamiast od razu zamówić i wysłać towar, klient musi czekać, tylko po to, by jego prawo do odstąpienia wygasło, albo może sam się tego prawa pozbawić! Informują o tym regulaminy:

" Po otrzymaniu dyspozycji uruchomienia usługi pośrednictwa Pośrednik przesyła Klientowi:
a) potwierdzenie utrwalone na trwałym nośniku,
b) informację, że zgodnie z Ustawą o prawach konsumenta, aby usługa pośrednictwa mogła zostać wykonana przed upływem 14 dni od daty zawarcia umowy, konieczne jest wyraźne żądanie Klienta w tym zakresie utrwalone na trwałym nośniku,
c) informację, że Klient traci prawo do odstąpienia od umowy, jeżeli Pośrednik rozpoczął usługę pośrednictwa za wyraźną zgodą Klienta, który został poinformowany przed rozpoczęciem świadczenia, że po spełnieniu świadczenia przez Pośrednika utraci prawo odstąpienia od umowy,"
"Prawo odstąpienia od umowy zawartej poza lokalem przedsiębiorstwa lub na odległość nie przysługuje konsumentowi w odniesieniu do umów:
1) o świadczenie usług, jeżeli przedsiębiorca wykonał w pełni usługę za wyraźną zgodą konsumenta, który został poinformowany przed rozpoczęciem świadczenia, że po spełnieniu świadczenia przez przedsiębiorcę utraci prawo odstąpienia od umowy;"

Wraz z dostawą towaru pojawiają się nowe problemy i wątpliwości. Dropshippingowy biznes zwykle nie dostarcza faktur ani paragonów. Dzieje się tak, gdyż organy podatkowe interpretują ten biznes jako usługę, a miejsce świadczenia usługi pośrednictwa jako Chiny. Klient zostaje z niczym! No, prawie z niczym - ma towar niskiej jakości, który chciałby oddać.

Zwroty produktów z takiego zamówienia to oddzielna historia i przykład tego, jak dużo klient traci na dropshippingu. Zwykle sklep żąda, by najpierw klient zgosił się do niego mailowo (kontaktu telefonicznego unika jak diabeł święconej wody), potem podaje adres do zwrotu (najczęściej Chiny). Klient musi ponieść całkowity koszt wysyłki i czekać wiele tygodni, zanim reklamacja zostanie uznana. Nie zawsze zresztą uznawana jest w części "usługowej", tzn. klient dostaje zwrot pieniędzy jedynie za równowartość towaru w Chinach. A ten przekracza koszty nadania przesylki do zwrotu, więc cały proces jest nieopłacalny. Konkretne rozwiązanie zależy od sklepu i jego definicji usługi.

"SKONTAKTUJ SIĘ by poznać adres do zwrotów. Prosimy nie odsyłać towaru na adres: [...]. Przesyłka nie zostanie przyjęta [...]
Dostawca nie jest zobowiązany do zwrotu Klientowi poniesionych przez niego dodatkowych kosztów. Zakupiony Towar należy zwrócić na adres podany przez użytkownika za pośrednictwem przesyłki pocztowej."
"Dostawca dokonuje zwrotu płatności przy użyciu takiego samego sposobu zapłaty, jakiego użył Klient [...]
Wraz ze złożeniem oświadczenia o zwrocie towaru: Klient zobowiązuje się do wysłania towaru do Sprzedawcy, nie później niż w terminie 14 dni kalendarzowych [...]"
Internetowa platforma nie ponosi żadnej odpowiedzialności w przypadku zwrotu towaru. Mimo to, kwestie sporne odnośnie jakości nieraz firmy rozstrzygają na swoją korzyść. Co więcej, usuwają negatywne komentarze z profili społecznościowych, zaś na forach wstawiają swoje, pozytywne, przykrywając negatywny obraz. Jest to też sposób na to, by przedsiębiorca w kontaktach z klientami przerzucał odpowiedzialność na kupujących za ich błędne przeświadczenie co do tego, na czym polegała umowa i jaki jest towar. Negatywne komentarze wynikają główie z braku świadomośći klienta co do czasu dostawy i realnej jakości produktu. Bo te same produkty w chinskich sklepach mają pozytywne opinie, bo kupujący wiedzieli, na co się decydują!

To bardzo ważny wniosek, bo ilustruje on granicę określaną jako "dobre obyczaje handlowe". Decyzja UOKiK do wspomnianej na początku mojego wpisu sprawy formuuje ten podstawowy problem, z jakim zderza się nabywca: sprzeczność z dobrymi obyczajami.

"Sprzeczność z dobrymi obyczajami oznacza na gruncie ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym zakaz takiego zachowania przedsiębiorcy, które mogłoby prowadzić do zakłócenia funkcjonowania konkurencji poprzez brak rzetelnego współzawodnictwa jakością, ceną i innymi pożądanymi z punktu widzenia konsumentów cechami oferowanych towarów. Chodzi tu przede wszystkim o staranność i uczciwość zawodową oraz dobrą wiarę. W stosunkach z konsumentami istota dobrego obyczaju sprowadza się do właściwego informowania o przysługujących uprawnieniach, niewykorzystywaniu uprzywilejowanej pozycji profesjonalisty i rzetelnego traktowania partnerów umowy. Za sprzeczne z dobrymi obyczajami uznawane są działania zmierzające do niedoinformowania, dezorientacji, wywołania błędnego przekonania u konsumenta, także wykorzystania jego niewiedzy lub naiwności."
Słowo "sprzeczność" pojawia się w decyzji wiele razy. Ta sprzeczność nadal zachodzi i nie usunie jej nawet najsprytniejszy regulamin. Dropshipping nie daje wartości dodanej. Raczej ma wartość ujemną. Do większości tych sklepów łatwo dopasowałbym zdanie z cytowanej decyzji:

"Przedsiębiorca dopuścił się zaniechania wprowadzającego w błąd, poprzez nieprzekazanie w sposób jasny, jednoznaczny i we właściwym czasie istotnych informacji dotyczących produktu [...]. Naruszenie to mogło powodować podjęcie przez przeciętnego konsumenta decyzji dotyczącej umowy, której inaczej by nie podjął"

Podsumowując, główna wartość "dodana" dropshippingu to marketing sieciowy, mający na celu wykreować fałszywy wizerunek produktu jako wartościowego, przekonać klienta do zakupu i podbić pozycję domeny w wyszukiwarkach. Marketing tego typu biznesu to temat na oddzielny wpis. Klient z tego interesu jedyne co może mieć, to kłopoty. Wskazywanie, że wartością dodaną jest lepsze tłumaczenie oferty czy zdjęcia, jest wymówką, gdyż niejednokrotnie wprowadza się tą drogą konsumentów w błąd poprzez niepoprawne określanie materiałów, z jakich wykonano produkt, czy jego jakości i rozmiaru. Te błędy mają swoje odbicie w licznych opiniach niezadowolonych klientów.

Podobne zarzuty wyrażają doradcy działający pomocniczo w stowarzyszeniach konsumenckich przy UOKiK. Jednak sam UOKiK nie podejmuje żadnych działań w kierunku ukrócenia powyższych praktyk. Tymczasem przybywa sklepów dropshippingowym zagranicznych, pojawiają się chińskie magazyny w Europie i walka z samym zjawiskiem będzie coraz cięższa. Tym bardziej brak działań, choćby edukacyjnych, zastanawia i martwi. Grupy użytkowników na Facebook skupiajace niezadowolonych klientów są coraz bardziej liczne, świadczą o wielkosci zjawiska. Dlaczego UOKIK pomija temat palący dla polskich klientów?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz