9 lutego 2019

Bezpieczne zakupy w sieci: sprawdź regulamin sklepu!

W tym tygodniu mieliśmy Dzień Bezpiecznego Internetu. Z tej okazji chciałbym poruszyć temat bezpiecznych i udanych zakupów.

Wiele osób przyzwyczaiło się do kupowania w sieci na tyle, ze nie sprawdza regulaminu sklepu. Ba, nawet nie wie, ze to ważne, bo któż by czytał regulaminy sklepów "w realu", będąc w galerii handlowej? Jakby z domysłu uważamy, że sklepy te działają na bazie prawa polskiego i respektują prawa konsumenta. Czytać takie nudziarstwo napisane zawiłym językiem?

W sieci jednak jest inaczej niż w galerii i niczego nie można być pewnym. Przede wszystkim, nie jest pewne, że sklep internetowy w domenie .pl jest sklepem polskim. Istnieje szereg zagranicznych sklepów zarejestrowanych w domenie .pl, a część z nich rejestruje się przez pośredników, aby pozostać w pełni anonimowe. I właśnie ta anonimizacja jest czynnikiem, który zwraca moją uwagę. Nie jest ona przypadkowa i nader rzadko wynika ze skromności. Sklepy, które ukrywają swojego właściciela, trudno pozwać, bo nie wiadomo, z kim jest się w sporze. A to prowadzi do wniosku, że unikanie sporów jest bardzo ważne dla sklepu, czyli że ich biznes właśnie często do sporu prowadzi, co od razu budzi podejrzenia o nierzetelność. Podanie adresu i właściciela sklepu spoza Polski może być także powodem kłopotów, o których piszę niżej.

Podzielę się swoimi spostrzeżeniami i doświadczeniami związanymi ze sprawdzeniem paru prostych elementów sklepowego regulaminu, przede wszystkim informacji o właścicielu i adresie prowadzonej działalności. Wielokrotnie miałem do czynienia z klientami i klientkami opisującymi kłopoty, których można by uniknąć, gdyby sprawdzić choćby te informacje. A powinny być one zawarte w regulaminie, czasem występują również na stronie kontaktowej.

Całkowity brak tych informacji często zbiega się z nierzetelnym traktowaniem klienta. Zwykle brak adresu i nazwy powiązany jest z problemami ze zwrotami produktów. Czasem taki sklep w regulaminie napisze, że w razie reklamacji prosi o kontakt i poda adres zwrotu. Nie bądźcie zaskoczeni, gdy okaże się, że jest to adres daleko poza Polską, a wysyłkę należy wykonać na własny koszt. Temu właśnie często służy anonimizacja: zamiataniu reklamacji pod dywan i sprzedaży produktów, które nader często reklamacji by potrzebowały (zła jakość, rozmiar, inny wygląd itd.). Co więcej, wielokrotnie przekonywałem się, że sklepy w takich wypadkach cenzurowały opinie klientów publikowane na stronach artykułów - brak negatywów, przesłodzony pozytywny obraz, a na forach i portalach społecznościowych wrze.

A propos, spotkałem się także z opinią, że nieuczciwe sklepy nie mają profili w portalach społecznościowych. Jest to ewidentna bzdura, bo Facebook jak najbardziej pozwala reklamować się dowolnemu sklepowi bez jakiegokolwiek uwiarygodnienia. Do tego taki sklep może usuwać niepochlebne komentarze, stosować także inne triki, o jakich wspomniałem w innym wpisie TU.

Przy okazji sprawdzania właściciela w regulaminie czasem można przekonać się, że wcale nie jest on po polsku albo jest napisany językiem "potłuczonym" w automatycznym tłumaczeniu tak bardzo, że nic nie da się zrozumieć. To kolejny sygnał ostrzegawczy: komuś nie zależy, byś rozumiał swoje prawa.

Nawet jeśli adres sklepu i właściciel jest podany, to nie oznacza braku kłopotów. Może być to adres poza Polską: w Czechach, Anglii, a nawet np. Kanadzie czy Hong Kongu. Różnica w każdym z tych przypadków jest olbrzymia. O ile mamy jeszcze jakieś szanse na dochodzenie swoich praw konsumenckich w Unii Europejskiej, to trzeba być świadomym, że w każdym kraju wygląda to inaczej. Odsyłanie towaru do Czech to nie tylko utrudnienie - poniesiemy koszt wysyłki i przelewu zwrotnego, na co prawo w Polsce nie pozwala. Brytyjski sklep z reguły również nie zwróci nam kosztów transportu odsyłanego towaru, a z racji odległości mogą być one o wiele większe. Już wkrótce, po Brexit, prawo Wielkiej Brytanii może się jeszcze głębiej zmienić. W Kanadzie nie mamy jako konsumenci praktycznie żadnych praw poza zasadami, jakie wskaże sam sklep, a to może oznaczać brak zwrotów pieniędzy (za to np. wymiana towaru do skutku, nawet w nieskończoność). Chińskie sklepy proponują zamiast zwrotu (byłby na nasz koszt i trwał miesiące) rabat na kolejne zakupy lub przysłanie innego towaru. Szczegółowe warunki zwrotów także powinny być opisane w regulaminie. Zgodnie z polskim prawem przysługuje nam 14 dni od otrzymania towaru na odstąpienie od umowy i zwrot, którego koszty (w najtańszej możliwej wersji) ponosi sprzedawca.

Oczywiście zdarzały się już przypadki, gdy sklep internetowy podawał nieprawdziwe dane właściciela. Dlatego lepiej omijać sklepy nie mające wiarygodnych opinii i nieznane nikomu z Twojego kręgu znajomych. Nie można nawet zaufać opiniom na forach, gdyż coraz częściej dochodzi na nich do manipulacji, której dokonują same sklepy, pisząc lipne opinie jako forumowicze.

Co jeszcze warto sprawdzić w regulaminie? Maksymalny deklarowany czas dostarczenia towaru. Długi czas (50-60 dni) oznacza zwykle, że towar zostanie dostarczony z Chin czy innego azjatyckiego kraju. A to z kolei oznacza, że sami możemy poszukać go, wyszukując obrazem, w tychże krajach i mamy szansę znalezienia taniej. Jeśli sklep należy do europejskiego właściciela, to tak długa wysyłka niemal zawsze oznacza, że jest to sklep dropshippingowy. O sklepach tego typu i wyszukiwaniu towaru pisałem już na blogu TUTAJ. Właśnie takie biznesy nazywają się w regulaminie często "pośrednikami". Sklep dropshippingowy - to znaczy, że nie ma swojego magazynu, a jedynie zamawia towar w naszym imieniu (zwykle z Chin, gdzie wysyłka jest w cenie towaru). Towar, jakiego w ogóle nie kontroluje, nie widzi, jedynie bierze pieniądze i nie jest zainteresowany ich oddaniem. Zamówienie wysyłane jest zwykle od dostawcy z Aliexpress, która to zresztą platforma wielokrotnie okazywała się bardziej uczciwa niż "polski sklep". Strzeżcie się! Nader często dalej czytamy np. że w razie reklamacji Klient zobowiązuje się do wysłania towaru do Sprzedawcy - czyli do Chin, na własny koszt. Pośrednika to nie obchodzi. Odzyskać pieniądze jest bardzo trudno, czasem to niemożliwe. Co więcej, pośrednicy nie wysyłają faktur, bo prawo im na to pozwala.

Na koniec jako ćwiczenie proponuję moim Czytelnikom zerknięcie do regulaminu sklepu internetowego, w którym jeszcze nie kupowali, a sklep kusił swoją atrakcyjnością, i sprawdzenie ww. szczegółów. Po sprawdzeniu kilku regulaminów dojdziecie do wprawy w szybkim ustaleniu ww. informacji, a może i dokonacie zaskakujących odkryć. Jeśli nie znacie sklepu, zawsze zacznijcie od sprawdzenia regulaminu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz