Jeśli pomyślimy, że większość czasu są one nie używane, to można uznać to za stratę: przecież starzeją się bezproduktywnie. Szybko dojdziemy do wniosku, że współużytkowanie, choć wyklucza wyłączność, jest społecznie bardziej ekonomicznym podejściem. Wiąże się to zarówno z minimalizmem (kupuję tylko tyle, ile używam) jak i solidarnością społeczną (dzielę się tym, co kupiłem). Inne korzyści z tego wypływające, to zaoszczędzona przestrzeń i czas. Zauważyłem, że najwięcej miejsca i czasu kradnie mi porządkowanie i przeglądanie przedmiotów materialnych (a nie informacji w komputerze, na przykład), rzeczy z kilku kategorii. Próbowałem się z nimi zmierzyć, "odgracić" i w dalszej części opiszę co z tego wyszło.
Książki
W tej dziedzinie zrobiłem spory postęp. Co prawda pozbyłem się tylko kilku książek, ale i niewiele kupiłem - do tego coraz więcej czytam elektroniczne wydania na Kindle. Zmieniłem sposób myślenia i przestaję je gromadzić w formie fizycznej. Dużo chętniej książki pożyczam, nawet na wieczne oddanie, a czasem oddaję w crossbookingu. Kilka chodliwych pozycji odsprzedałem. Uważam, że kultura powinna być tania. Najmniejszy postęp to pozostające albumy, poradniki, książki zawodowe.
Filmy
Nie lubię właściwie zbierać filmów, ale prawda jest taka, że płyta z filmem oglądanym rodzinnie wypada dużo taniej niż kino, do tego można dzielić się wrażeniami, obejrzeć parę razy albo płytę sprzedać czy dać przyjaciołom. Nie jest to jednak popularny towar jak dawniej, więc sporo płyt po prostu u mnie zalega, bo wyrzucić żal. Muszę powoli podejść do tego jak do książek i dzielić się. Oglądanie online jest alternatywą, po którą czasem sięgam. Jeśli ktoś ogląda dużo filmów, abonament może być rozwiązaniem.
Muzyka
Niestety nadal gromadzę płyty i nie mogę przekonać się do muzyki online. Widzę przyszłość w pamięciach jako nośnikach muzyki, ale wydają mi się jeszcze drogie i nie dość wygodne. Do tego nie współdzielimy w domu gustów muzycznych. Na usprawiedliwienie dodam: bardzo często wracam do ulubionych utworów.
Gry
Dawne gry kupowało się dość tanio i po przejściu można było nawet je sprzedać. Teraz w dobie rejestracji online to praktycznie niemożliwe - trzeba by sprzedawać je razem z kontem, albo dziedziczyć. Gry stają się usługą jak kino i sporo kosztują; jeśli jest kilka ulubionych, nie ma tragedii, ale sensownie jest po prostu korzystać ze starszych lub darmowych tytułów. I tak robię, a gram bardzo mało, dzieci więcej. Niestety, oprogramowanie może też z wiekiem tracić kompatybilność i przestać działać.
Ubrania
Staram się od dawna nie kupować więcej, niż wyrzucam, ale okazuje się, że mam słabość do T-shirtów oraz polarów i swetrów - a moja towarzyszka życia do masy innych rzeczy. Dlatego co jakiś czas robimy przeglądy i po prostu wyrzucamy rzeczy nie używane kilka lat. Staram się też kupować rzeczy, które nie wymagają pralni chemicznej - to spora oszczędność czasu i pieniędzy.
Buty
Im mniej, tym lepiej - nie używane obuwie po prostu się starzeje i wychodzi z mody. Nie mam tu wielkich grzechów, po prostu kupuję i noszę do oznak zniszczenia. Ale dla pań to już jest wyzwanie. Mamy o wiele więcej butów damskich niż męskich w domu.
Zabawki i ubrania dzieci
Tak jak kiedyś pisałem, zauważyłem, że używane dziecięce rzeczy mają małe powodzenie, ale obdarowywanie nimi dzieci - rodzinnych, sąsiedzkich, nawet obcych - sprawia im dużo przyjemności, a także pomaga rodzinom. Nie boję się też czy wstydzę przyjmować rzeczy używanych - dzieci korzystają z nich często bardzo krótko. Czasem coś bardziej cennego sprzedaję przez olx.pl, rzadziej allegro - niestety, lokalnej wymianie czy sprzedaży ciągle brakuje masy krytycznej. Oceniam jednak, że olx to świetny pomysł i może z czasem będzie popularniejszy.
AGD i elektronika
Niechętnie kupuję sprzęt, dopóki nie jestem pewny, że będę go używał w takiej a nie innej konfiguracji. Staram się pozbyć starego (o ile jest sprawny) albo używam do zajechania, bo nadążanie za trendami jest szalenie kosztowne. Przykładowo, starsze telefony oddaję dzieciom i posługuję się komputerem sprzed 10 lat. Zauważcie, że nasze sprzęty nie pracują w domu zbyt często i niektóre można by po prostu pożyczać, by poprawić współdzielenie. Współdzielenie w rodzinie kuchenki i lodówki to standard - tu efektywność zależy od wielkości rodziny. Skoro opłacalność AGD zależy od ilości użytkowników, to prosty wniosek: osoby samotne mają wyższe koszty posiadania sprzętu - samotnym być jest źle!
Środki transportu
Najgorsza kategoria - nie mam w niej specjalnie postępu. Utrzymanie auta na chodzie, czynności techniczne, ubezpieczenie, zabiera masę czasu i pieniędzy. Tymczasem, jako mieszczuch, korzystam z transportu dziennie średnio mniej niż 2 godziny. Czyli resztę tego czasu nasze pojazdy stoją nie używane. O ile to oczywiste, że zimą nie pojeżdżę na rowerze, to auta stanowią skarbonkę bez dna, a działają góra 10% czasu. Opłacalność zakupu nowego samochodu jest fatalna. Jeśli przyjąć, że potrzebowałbym na taksówki 1000 zł miesięcznie i 3000 zł rocznie na wypożyczenie auta na wakacje, to nowe większe auto za 120 tys. zł skompensuje te wydatki po 8 latach, i to nie licząc kosztów paliwa, przeglądów, napraw i ubezpieczenia - licząc wszystko jeszcze trzeba parę lat dodać. A to oznacza, że mieszczuchowi nie opłaca się to wcale. Sądzę, że w przyszłości pojawią się automatyczne pojazdy wypożyczane na minuty tak tanie, że posiadanie auta na własność będzie luksusem zgoła nie oczywistym.
Kilka słów podsumowania na koniec. Dostrzegam w sharing economy silne prospołeczne znaczenie, umacniające grupy, które dzielą się. To przeciwieństwo tego, co wmawia się ludziom, by dbać tylko o swój interes. Nie funkcjonujemy jako jednostki dobrze samotnie, a skoro tak, to musimy bardziej dbać o siebie nawzajem. I to jest jeden z przejawów tego dbania - dzielenie się. Dodatkowy zysk to mniej zagracone mieszkanie, więcej czasu na sprawy istotne i dla siebie. Czasem mniej znaczy więcej :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz