3 grudnia 2022

Czy można uratować małe i średnie miasta?

Osoby niezorientowane w sytuacji demografii tytuł wpisu może dziwić. Dlatego tytułem wstępu krótkie wyjaśnienie: od dłuższego czasu trwa dyskusja o stanie i przyszłości małych i średnich miast. Są one dotknięte wyludnianiem się, jak pokazuje porównanie spisów 2011 i 2021, co było prezentowane na konferencjach demograficznych. Najbardziej wyludniają się gminy wschodnie, a zyskują - głównie na migracjach - duże miasta.



Jeszcze bardziej czytelną mapę różnic przedstawił bloger Kartografii Ekstremalnej we wpisie TUTAJ. Duże i bardzo duże miasta rosną, a prowincja i małe miasta najczęściej wyludniają się. 

Na procesy demograficzne mają wpływ zgony, związane ze starzeniem, urodzenia oraz migracja. Mamy niewielki wpływ jako społeczeństwo na zgony: możemy propagować zdrowy styl życia, przedłużając trwanie życia o kilka lat, wzorując się na liderach światowych, ale ten proces zachodzi powoli. Dopiero innowacje medyczne i nowe leki mogą ten stan rzeczy zmienić. Jednak starzejące się społeczeństwo niezwykle rzadko jest liderem innowacji, bo innowacyjni są ludzie młodzi. Proces starzenia obszarów wiejskich i małych miast dotyka nie tylko ścianę wschodnią, ale coraz bardziej województwa centralne.

 Tymczasem dzietność w Polsce jest niska i utrzymuje się od dłuższego czasu na podobnym poziomie, TFR oscyluje wokół liczby 1,4 (dzieci na kobietę). Czy miasto, czy wieś, ta wartość jest podobna. Dlatego liczba porodów będzie największa tam, gdzie jest duża liczba ludności. I to kolejna zła wiadomość dla małych miast.

Pozostaje więc migracja. I znów, zarówno w migracjach wewnętrznych, jak i zagranicznych, największą przewagę mają duże ośrodki. Czy to fala uchodźców, czy pracownicy wg danych ZUS, popularny wybór to największe miasta i ich bliskie otoczenie. Duża diaspora konkretnej nacji będzie miała swoją dużą siłę przyciągania kolejnych migrantów. Ponieważ to najczęściej migrują osoby młode, silne, sprawne i mające już mile widziane kwalifikacje, to gros migrantów mieści się w przedziale wiekowym 25-40, wybrzuszając odpowiednio piramidy wieku, razem z dość licznym pokoleniem lat 80'. Zobaczmy to np. na piramidzie wieku Gdańska:

Inaczej wygląda ona dla miast średnich, które nie mają tak dużej siły ekonomicznej, mają za to starzejące się społeczeństwa, tak jak Skarżysko-Kamienna.


Piramida jest tu niemal odwrócona: im starsze pokolenia, tym więcej ludzi, a dzieci coraz mniej. Ujemne saldo migracji oznacza często też wyjazdy młodych ludzi, więc mniej się rodzi dzieci, spada konsumpcja, i tak koło się zamyka. Coraz mniej dzieci, coraz większa grupa osób starszych, a z czasem kurczenie się wymierającej populacji. 

Tu warto zastrzec, że ten schemat i zarazem los średnich i małych miast nie jest jednakowy. Są i takie bardziej prężne, są miejscowości turystyczne, są w końcu satelity miast wielkich, które kuszą tańszymi mieszkaniami. Jednak wystarczy się nieco oddalić, by okazało się, że zielona trawa i przestrzeń to za mało, by przyciągać ludzi. 


Kowary, centrum, druga połowa sierpnia 2022, godzina 16:08

Migracja jest zarazem procesem najgorzej przebadanym przez GUS nawet we własnej ocenie, bo opiera się tylko o obowiązek meldunkowy. Jak sam GUS to komentuje: "Niezwykle trudno jest oszacować stopień niedoszacowania poszczególnych danych, jednak dane z innych źródeł wskazują, że jest on znaczny.". Można wręcz podejrzewać, że to zamierzona systemowa słabość i celowa polityka, wstydliwa strategia rządu  NIEWIDZIALNA IMIGRACJA.


Imigranci mają pracować, płacić składki i... zniknąć ze statystyk. Taka strategia jest bardzo słaba i zarazem jest wyrokiem dla większości małych miast, którym grozi spirala negatywnego rozwoju. Mamy więc brak jawnej polityki, mało danych i niezbyt korzystną sytuację w mniejszych miastach, gdzie ciężej o godziwą pracę, a można mówić o prekarności zatrudnienia.

Co w takim razie może odwrócić smutny los małych miast? Zarówno spadająca liczba urodzeń, jak i mniej liczne migracje są w nich trendem. Przy bardzo małym wpływie polityk na płodność, jak to obserwujemy, podniesienie TFR potrwa. Z dyskusji, jakie toczę, wnioskujemy, że to nie tylko kwestie kulturowe, ale i ekonomiczne odciskają swoje piętno. Skoro tak, to miastom pomógłby powrót dużych inwestorów i industrializacja. To ona, dając miejsca pracy, poprawia ekonomiczne aspekty życia (w przeciwieństwie do zielonej trawy :-) ).  Miejsca pracy także przyciągają migrantów, wraz z dobrymi warunkami życia i przyjaznym podejściem społeczności. Dlatego tak ważna jest tolerancja na tle narodowościowym i poprawa usług publicznych.

Można zastanawiać się nad innymi opcjami. Np. polityka senioralna, stwarzająca dogodne warunki dla osób starszych,  mogłaby przyciągać migrantów-emerytów. Pomogłoby to zachować obecne już piramidy ludności. Obawiam się jednak, że w tej konkurencji nie mamy dużych szans ze względu na mniejszą mobilność seniorów oraz bariery językowe.

Ponieważ wszystkie procesy zmierzające do poprawy wymagają czasu, nie wspominając o środkach, to należy założyć, że w krótkiej 5-8 letniej perspektywie sytuacja nie ulegnie zmianie,  a spis powszechny w 2031 roku pokaże w najlepszym razie podobne mapy, co spis 2021. A sytuacja może też ulec pogorszeniu, np. pojawi się dłuższa dekoniunktura i strumień migrantów się zatrzyma. Albo wzrośnie konkurencja innych krajów. Im dłuższa perspektywa, tym szansa na takie zdarzenia jest większa, co nadaje temu scenariuszowi charakter pewnika. Co gorsza, procesy zaniku i utraty masy krytycznej nie są liniowe; na pewnym etapie to rodzaj ucieczki spowodowanej ograniczeniem usług i spadkiem poczucia bezpieczeństwa. Perspektywa pustych małych miast za 20-30 lat nie jest więc utopią, a raczej można założyć, że to scenariusz bazowy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz