28 maja 2022

Listy Dworczyka i Strategia Demograficzna 2040, czyli czego nie mówi nam władza.

Jeden z emaili wyciekłych z poczty ministra Dworczyka dotyczył demografii. To korespondencja pomiędzy Norbertem Maliszewskim a Mateuszem Morawieckim - wysokie kręgi władzy. (kliknij, by powiększyć)
Początek listu wskazuje na sporą świadomość, jak działa spadek demograficzny. Autor nie ma też złudzeń, że pompowanie benefitów do licznych rodzin jak 2+4+ nie poprawi sytuacji, bo tych rodzin jest za mało, by rekompensować spadek TFR całego kraju. To rzeczy, o których też pisywałem, i których świadomość ma większość osób zainteresowanych demografią. Jakże to różne od propagandy sukcesu i telewizyjnych obrazków!

Strategia dotowania dużych rodzin jako środek do podbicia TFR to kompletny fail, co wcale mnie nie dziwi, bo by był skuteczny, takich rodzin musiałoby być z 5 - 10 razy tyle, a żadne bariery w tym kierunku nie są usuwane, nie uda się szybko zbudować powszechnej kultury licznych rodzin. I stąd słuszny wniosek: podnieść dzietność w grupie rozważających pierwsze dziecko kobiet 25-34. Pierwsze dzieci kluczem do drugich dzieci, a potem może i kolejnych. Władza tym samym uświadamia sobie, że ma do czegoś skłonić grupę, którą najbardziej ignorowała: młodych, bezdzietnych, u progu rozwoju kariery zawodowej. I tu jako klucz do celu pojawiają się punkty-działania:

Ta lista na pewno nie wyczerpuje tego, co trzeba zrobić, ale ponownie, to wskazuje, że władza wie, jak działa demografia i że coś trzeba zrobić. I te punkty z 2020 r. częściowo adresuje Polski Ład: pojawiają się pomysły dotacji kredytów dla rodzin po urodzeniu dzieci, kapitał opiekuńczy na żłobek lub opiekunkę (p.3). Liczba żłobków w Polsce od kilku lat rośnie. Punkt drugi mają adresować przepisy prawa pracy, które już i wcześniej ulegały zmianom wydłużając urlopy rodzicielskie. Ogólnie jednak "to nie jest nasza linia polityczna", pisze autor. Łatwiej dawać łapówki wyborcze emerytom, na pewno.

Czyli jest wiedza, gdzie trzeba zmierzać, ale jej się nie używa, za to wstawia bujdy. Powstają pomysły typu nowy Polski Instytut Rodziny i Demografii, który ma zająć się polityką prorodzinną, badaniami nad demografią. Tymczasem wyraźnie te badania już zrobiono bez instytutu, z niezłym bagażem wiedzy, ale bez efektu, bo działań "nie po linii" zapewne wyszłoby o wiele, wiele więcej. Stołki w Instytucie będą za to przydatne dla siostrzeńców i swojaków. Przy okazji powstała Rada Rodziny i Strategia Demograficzna 2040 - nie wiadomo po co, skoro świadomość koniecznych zmian jest taka dobra. Trudno postrzegać te zbędne byty inaczej niż podkładkę do "jedynie słusznych" polityk i sposobem na wyciąganie pieniędzy podatnika.

W Strategii Demograficznej 2040 znajdziecie odbicie powyższych punktów, ale i sporo lania wody, same kierunki działań, a mało konkretów. Oceny i poruszane tematy bywają wręcz dziwaczne w porównaniu do potrzeb. W rozdziale o polityce zdrowotnej sporo uwagi poświęcono rozrodczym aspektom zdrowia i zdrowiu niemowląt, a nie ma nic w kontekście całościowego dbania o zdrowie i życie obywateli aż do śmierci:

Czyli fakt zapaści służby zdrowia jest aspektem pomijanym, ale troska o narządy rozrodcze jest strategiczna. W tym rozumieniu opieka zdrowotna zawęża się do zdrowego plemnika, zdrowej komórki jajowej i zdrowego bobo. Jak to oceniać?

Poprawa edukacji to nie poprawa jakości programu z fizyki i informatyki czy warunków pracy nauczyciela, w SD2040 to poprawa programu zajęć z WDŻ (na które młodzież nie chodzi, nie są obowiązkowe).

 I ponownie, jest wzmianka z edukacją o fizjologi ciała (zdrowe narządy rodne!) i tu na chwilę pojawia się pojęcie zdrowia integralnego, a nie w rozdziale o opiece zdrowotnej. Pojawiają się też tajemnicze organizacje mające wspierać podejście rodzinne. Czy to Ordo Iuris? W dalszym tekście mowa o istotnym wpływie organizacji wyznaniowych, może to będą oazy młodzieżowe?

Jest wiele więcej sprzecznych wskazań w tym dokumencie. Dąży się do cyfryzacji i 5G, ale poświęca cały rozdział na niebezpieczeństwa Internetu i pornografię. Podsumowaniem całości są KPI strategii, gdzie uderzył mnie punkt dotyczący planu wzrostu przewagi mężczyzn nad kobietami w kształceniu wyższym. Krótko - dobra dziewczyna powinna być zdrowa, głupia i zajść w ciążę, zakończoną porodem naturalnym.

Dosyć o strategii: to są głównie hasła, z których część może pięknie wygląda na wiecu wyborczym, ale daleko im do rozwiązania problemu niskiego TFR. Tymczasem nadchodzi nieuniknione: liczba urodzeń będzie spadać i jedynym wsparciem gospodarki (od której zależy i dobrobyt partyjniaków) będzie migracja pracowników. Wynika to prosto z dwóch czynników: wyż demograficzny mamy za sobą, on skończył 35 lat (źródło - GUS):
A właśnie najwięcej porodów ma miejsce do 35 roku życia (publikacja GUS na Dzień Matki):
Nie ma więc już szans na podniesienie liczby porodów bez jakiejś przełomowej metody poprawy zdrowia i dzietności kobiet starszych. Jest za późno. Jedyne rozwiązanie to przyjęcie licznej imigracji, co częściowo stało się w tym roku i będzie strategią w kolejnych latach, a czego unika się głośno mówić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz