27 czerwca 2021

Wakacyjna lektura: Terry Pratchett i rynki jako naczynia połączone

Czy autor Świata Dysku, cyklu fantastycznych i zarazem zabawnych powieści, pominął temat banków i finansów? Oczywiście nie! Jednak "Świat finansjery", 36. pozycja tego cyklu jest mniej popularna niż np. pierwsza, Kolory magii. Niesłusznie, jest nie tylko śmieszniejsza, ale ma i walory edukacyjne, a jej humor powinni docenić wszyscy bankierzy i inwestorzy.

Bohaterem głównym powieści jest postać znana skądinąd z innej części: "Piekło pocztowe". W niej były oszust, Moist von Lipwig, dostaje szansę darowania kary śmierci w zamian za poprowadzenie podupadającej poczty w Ankh-Morpork. Ratowanie poczty - skąd my to znamy? :-) Namawiam, by zacząć od tej lektury, gdzie lepiej poznajemy bohatera i jego nieszablonowe metody, bo Świat finansjery jest kontynuacją jego przygód. Piekło Pocztowe doczekało się ekranizacji.

Dosyć o poczcie, co ciekawego można znaleźć w "Świecie finansjery"? Uwaga SPOILER - zdradzę niżej parę smakowitych szczegółów.

Moist niespodziewanie dostaje propozycję posady w banku popartą testamentem, w którym istotnym akcjonariuszem i prezesem jest... pies. A jego nowym opiekunem, odczytującym wolę z wyrazu pyska - Moist. Moist odkrywa, że bank przynosi straty np. na rękodziele polegającym na produkcji monet. W domu! Tak, Pratchett wyprzedził swoje czasy i przewidział pracę zdalną pracowników bankowej Mennicy. Bank ma swoje ciemne strony i dość pazerny zarząd:

Mój zmarły mąż zawsze powtarzał, że jedyną metodą zarabiania pieniędzy na biedakach jest utrzymywanie ich w biedzie. W interesach nie był człowiekiem zbyt miłym.

Ale są i strony mocne. Należy do nich przedziwna maszyna modelująca przepływem wody przepływ pieniędzy. To pozwala robić prognozy zachowania rynków, modelować je, wpływać na rzeczywistość. Poznajcie Chlupera!

W tym przypadku przepływ pieniędzy i jego skutki w naszym społeczeństwie stają się wodą płynącą przez szklaną matrycę, czyli Chlupera. Geometryczny kształt pewnych naczyń, działanie zaworów oraz, jak nieskromnie oceniam, pomysłowo przechylające się wiadra i rotory tempa przepływu pozwalają Chluperowi na symulowanie całkiem złożonych transakcji.

Maszyna wykonana z naczyń połączonych jest w książce idealnym modelem zachowania rynków finansowych. Pisarz dosłownie zobrazował tu frazę "rynki to naczynia połączone". Ten symulator to wielkie osiągnięcie, jak kometują bohaterowie, można sprawdzić "co się stanie, jeśli w mieście o połowę zmniejszymy dostępną siłę roboczą. Nie musimy wychodzić na ulicę i mordować ludzi". No a co się stanie, jeśli ludzie zaczną mieć dosyć banków?

Otóż jeśli zredukujemy zaufanie ludności do systemu bankowego... proszę spojrzeć na tę rurkę, o tutaj... zobaczymy przepływ gotówki od banków do Kolby 28, w tej chwili oznaczonej jako Stara Skarpeta pod Materacem. Nawet całkiem zamożni ludzie wolą mieć pieniądze pod kontrolą... Widzi pan? Materac robi się większy, czy może należałoby powiedzieć... grubszy? [..] Skala po lewej stronie Kolby 17 pokazuje upadające firmy, poprzez tempo przybierania wody w Kolbie 9. To przejęcia. Zwolnienie z pracy to Kolba 7...

Gdyby takie wynalazki były znane 100 lat temu, to może nie byłoby Wielkiego Kryzysu, bo model maszyny wskazuje dalsze skutki jak bezrobocie, głód, deflacja. Chluperem zajmuje się z troską Hubert.

Hubert jest ekonomistą. To jakby alchemik, tylko mniej wybuchowy.

W powieści stykamy się z indykatorem kryzysu. To nie jest indeks szminki... chodzi o inny szczegół używany przez kobiety.

Wie pan, że ustalonym faktem jest wędrówka spódnic w górę podczas kryzysu?

Jest i nawiązanie do bankowości prywatnej, konkretnie pojęć jak nowe i stare pieniądze:

Rzeczywiście należeli do klasy zwanej „starymi pieniędzmi”, co oznaczało, że zarobili je tak dawno, by ciemne czyny, które napełniły ich kufry, stały się historycznie nieistotne.

Bank zmaga się z kryzysem, którego nie rozwiązuje inflacja związana z coraz niższą jakością pieniądza. Nie brakuje przy tym komentarzy dotyczących złota, wymiany waluty na złoto i zaufania do waluty:

Ale przecież nasze dolary nie są z czystego złota, prawda? – Ach, no tak. Są złotego koloru, panie Lipwig. Mają mniej złota niż morska woda; są złotawe.

Gdzieś czytałem, że moneta reprezentuje zobowiązanie wydania złota o wartości dolara – podpowiedział Moist. Pan Bent złożył dłonie w piramidkę i skierował wzrok ku górze, jakby się modlił. – W teorii tak – przyznał po chwili. – Ale wolałbym powiedzieć, że to niepisane porozumienie, iż wykonamy zobowiązanie wymiany monety na złoto wartości dolara, pod warunkiem jednak, że nikt nas o to nie poprosi. – Czyli... tak naprawdę to żadna obietnica? – Ależ jest nią, drogi panie. W kręgach finansowych. Chodzi w niej, rozumie pan, o zaufanie.

Główny bohater pokonuje problemy bankowe, dokonuje kilku istotnych przełomów i uruchamia akcję kredytową. Ilość złotych myśli o pieniądzach, uczciwości i bankierach w powieści jest tak duża, że gdybym chciał umieścić je wszystkie, to pewnie zakrawałoby na skopiowanie książki. Są to takie diamenciki humoru i myśli, że NBP zdecydował się na wykorzystanie ich w scenariuszu lekcji (TUTAJ). Na koniec nie mogę się oprzeć cytatowi o sprawiedliwości społecznej:

Człowiek ukradł pięć dolarów i stawał się drobnym złodziejaszkiem. Ale kiedy ukradł tysiące dolarów, był albo rządem, albo bohaterem.

Czytajcie, bo warto się pośmiać i podładować baterie optymizmu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz