W minionym roku przyrost naturalny był ujemny i wynosił około -26 tys. mieszkańców. To mniej więcej tyle, co Jarocin czy Żagań. Wkrótce może być to więcej, niż 50 tys. mieszkańców, bo spodziewam się przyspieszenia naturalnego trendu. Zmienić go mogłoby utrwalenie migracji (naturalizacja migrantów), generalnie migracja zdecydowanie łagodzi obserwowane tu zjawiska.
A jakie miasta wyludniają się najszybciej? Zgodnie z informacjami na stronie http://www.polskawliczbach.pl opartej o dane GUS z 2018 oraz 2002 roku największa procentowo różnica wystąpiła w Kazimierzu Dolnym (-29%) i na Helu (-22,6%). Aż dziwne, bo to dwie miejscowości turystyczne o wysokiej atrakcyjności.
Większych miast, takich z co najmniej 50 tys. mieszkańców, mamy w Polsce tylko 84 (na 902). Jeśli brać je pod uwagę, to najszybciej wyludnia się: Bytom (-12,9%), Łódź (-12,4%), Sosnowiec (-12,3%). W liczbach bezwzględnych także Łódź (-97 432) wyprzedza Poznań (-39 474) i Katowice (-29 596), a dalej mamy też Częstochowę, Gliwice, Zabrze. Generalnie można mówić o wyludnieniu Śląska. Gdybym chciał inwestować w nieruchomości na wynajem to niepokoiłbym się najbardziej o rynek tam. Ponadto wygląda na to, że te duże miasta, które kurczą się od lat, będą kurczyć się jeszcze szybciej - taka jest prognoza GUS. Zainteresowanych nieruchomościami może też zaciekawić liczba osób na izbę/mieszkanie w poszczególnych miastach - w większości z nich ona spada.
Wiele dużych miast utrzymuje się na minimalnym plusie, jak Kraków (+1,6%), Gdańsk (+0,7%), Białystok (+2%). Wrocław oscyluje koło zera. Na minus wszedł już Bydgoszcz i Lublin (-5,6%; -5,2%).
Ale są też miasta, które rosną w liczbach bezwzględnych: oczywiście jest tu Warszawa (+81 335), dalej Rzeszów (+31 058) i Zielona Góra (+21 751). W procentowym tempie najmocniej rosną Siechnice (+95,6%), Urzędów (+93,7%), a z tych większych miast Rzeszów (+19,4%), Zielona Góra (+18,4%), Pruszków (+12,6%). Zmiana w stolicy to tylko 4,8% w latach 2002-2018. Niech Was te duże procentowe "plusy" nie zmylą: miast rosnących jest znacznie mniej niż kurczących się (proporcje 6:4), a około połowy wzrostów to mniej niż +400 mieszkańców na miasto. Duże procentowe wzrosty to domena miast małych, o wielkości kilku-kilkunastu tys. mieszkańców. Ponadto mówimy o zmianie w ciągu minionych 16 lat, gdy tymczasem grupa wiekowa potencjalnych rodziców kurczy się niemal wszędzie. Oj, przydałyby się leki na odmłodzenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz