3 lutego 2018

Siedem twardych jak skała argumentów, że fundusze nie są takie słabe,jak je malują.

Znany bloger-analityk-inwestor ("Longterm" A. Rokicki) argumentuje przeciwko funduszom inwestycyjnym, proponując samodzielne zakupy akcji . Mam jednak problem z tymi argumentami, bo wydają mi się dość jednostronne i nie do końca obiektywne. Z przekory ;-) i dla przeciwwagi przedstawię własne argumenty w obronie funduszy - porównując je do samodzielnych inwestycji w akcje i obligacje. Pozostawiam nieco żartobliwy tytuł, tak jak na poważnie nie biorę tytułu artykułu, z którym dyskutuję.

1. Czy korzystasz z parasola podatkowego w inwestycjach?

Inwestując w fundusze można skorzystać z parasola podatkowego (fundusze parasolowe) - dopóki środki nie opuszczą funduszy, dopóty nie zostanie zapłacony podatek. Co się z tym wiąże: można korzystać z zarobionego kapitału brutto, który dalej pracuje na odsetki - w przeciwieństwie do lokat czy obligacji, gdzie każdy okres odsetkowy powoduje odliczenie podatku. Dopóki nie zrealizujesz straty, można liczyć na jej odrobienie np. w funduszu niskiego ryzyka. w ten sposób nie ma ograniczeń czasowych na kompensatę straty zyskiem, tak jak to ma miejsce w przypadku akcji (obecnie 5 lat, kiedyś 3).
Najgorzej pod tym względem jest w inwestowaniu w obligacje: istnieje proceduralny problem, kiedy inwestycja w nie spłacone obligacje moż być odliczona, albo jak wyrównać stratę spowodowaną przedwczesnym skupem obligacji kupionych drogo na rynku wtórnym. Można w tych dziedzinach co prawda kombinować, ale wydaje się to trudniejsze.

2. Jakie masz możliwości wyboru aktywów?

Fundusze oferują bardzo szerokie geograficznie i tematycznie spektrum inwestycji, a także bogate pod kątem zróżnicowania instrumentów. Aby osiągnąć podobną mieszankę należałoby mieć znaczny portfel akcji, czasem na różnych rynkach zagranicznych, do tego dochodzą problemy ze znalezieniem odpowiedniego DM. Jeszcze trudniejsze jest znalezienie DM chętnego do zakupu obligacji zagranicznych na rozproszonych rynkach bez nadmiernych kosztów.

3. Czy możesz poświęcić dużo czasu na swój portfel?

Inwestując w fundusz pozbawiamy się decyzji w kwestii inwestowania w poszczególne walory - fundusz robi to za nas. Z jednej strony można uznać to za wadę, z drugiej - pozwala zaoszczędzić czas i nie przejmować się ich losem, nie śledzić wiadomości i komunikatów poszczególnych spółek - skupić wyłącznie na notowaniu funduszu i wierzyć w kompetencje osób nadzorujących. W praktyce warto znać portfel funduszu i potencjalne ryzyka z nim związane. Generalnie jednak klienci w mniejszym stopniu skupiają się na śledzeniu informacji w przypadku inwestycji w funduszach niż na inwestycjach samodzielnych. Śledzenie komunikatów, czasem wręcz plotek, jest czasochłonne, wymaga wiedzy i szczegółowej analizy. Dodatkowo potrzebna jest cierpliwość w zakupach, w kontroli, dobór strategii. Monitoring inwestycji w akcje jest o wiele bardziej czasochłonny niż w fundusze czy obligacje. Kupując jednostki funduszu kupujemy często tak jakby szeroki rynek, indeks, opakowany przez TFI. Inwestycja w obligacje zwykle nie wymaga tak wiele czasu na analizę nadchodzących informacji, jak w wypadku akcji, wahania cen rzadko wykraczają poza kilka procent, nieznaczna część zdarzeń wymaga reakcji.

4. Czy to prawda, że cudze pieniądze inwestuje się najgorzej (szczególnie na giełdzie)?

Jakość zarządzania w TFI nie jest ścisłą normą - oprócz dobrych funduszy są i takie, które poważnie zaszkodziły inwestorom i źle, bez staranności, dobrały inwestycje. Są też takie, które popełniły błędy i nie odzwierciedliły ich w wartości jednostek, co daje efekt "trupa w szafie" i kiedyś wyjdzie boleśnie dla klientów. Jednak nie można założyć, że zarządzający TFI to osoby beztrosko inwestujące wedle własnego widzimisię. To często profesjonaliści, którym zależy na pokonaniu konkurencji i przyciągnięciu klientów, podlegający audytom. Dlatego można spodziewać się, że będą stosowały strategie i metody selekcji aktywów tak, by uzyskać satysfakcjonujące wyniki. Nie wszystkim się ta sztuka udaje, nie zawsze sytuacja temu sprzyja - ale wybór jest na tyle szeroki, że klienci mają w czym przebierać. Tymczasem inwestorzy indywidualni często nie konsultują swoich decyzji z profesjonalistami czy zaawansowanymi amatorami, którym mogliby ufać - natomiast podejmują decyzje pod wpływem mediów, a nawet przypadkowych obcych osób, których celem bywa wprowadzenie w błąd. To jest właśnie sytuacja, gdy idą za słowami "cudze pieniądze inwestuje się najgorzej". Gra rynkowa obfituje w pułapki i mylące sygnały - kto lepiej je rozpozna, samodzielny amator czy profesjonalista?

Przy tej okazji pojawiają się argumenty porównujące inwestycje giełdowe i fundusze akcji. A przecież nie mamy obowiązku trzymać się funduszy jednego typu. Sam wielokrotnie wskazywałem, że nie jest to dobra strategia, a rezultaty funduszy akcji zależą od momentu inwestycji, wzbudzając sporo wątpliwości w ich skuteczność. Zanim skrytykujemy straty funduszy akcji od poprzedniej hossy, warto spytać: ilu inwestorów indywidualnych straciło w bessie i nie wróciło w nowej hossie? O takie dane dużo trudniej.

5. Czy godzisz się często i z góry płacić prowizje?

Przy zakupie jednostek funduszy można uniknąć prowizji, podczas gdy przy samodzielnych inwestycjach są one wszechobecne i potrącane już w chwili zakupu (ale i sprzedaży), czyli bez względu na wynik. Fundusze co prawda mają swoje koszty i opłatę za zarządzanie, jednak są one rozłożone w czasie, a "duży może więcej" także w tej dziedzinie. Patrząc na wyniki historyczne funduszu i porównując go do innych nie zastanawiamy się zwykle nad opłatami - są wliczone, interesuje nas rezultat, który śledzimy na bieżąco. Dodajmy do tego, że koszty inwestowania nie kończą się na prowizji. Dla inwestorów indywidualnych powstało także szereg szkoleń, kursów, stron publikujących sygnały, porady i informacje - często płatnych. Czy mój adwersarz liczył koszty tychże i uwzględnił je? Skądże. Jednak jest to część jego oferty.

6. Jaka jest szansa na zysk?

Inwestując w akcje można zyskać wiecej, szczególnie jeśli uda się wytypować poprawnie "czarnego konia" i postawić na niego. Dywersyfikacja inwestycji funduszy z jednej strony zwiększa bezpieczeństwo, z drugiej uniemożliwia osiągniecie skrajnie wysokich zysków. Podobnie przy inwestycji w obligacji - wyniki autora bloga rynekobligacji.com wskazują na to, że można samodzielnie pobić wyniki funduszy obligacji korporacyjnych, gdyż ich koszty w relacji do zysków są dość znaczne, a dobór dywersyfikowanego wielkiego portfela może "spłaszczać" krzywą zysku. Z drugiej jednak strony wielu giełdowych graczy indywidualnych nie ma wiedzy, umiejętności i doświadczenia, by skutecznie w długim terminie pokonywać benchmark, nie mówiąc o zyskiwaniu w okresach bessy.
Prawdą jest, że potencjał zysków w funduszach jest bardziej ograniczony - ale dzięki dywersyfikacji, wiele z nich ogranicza też potencjał strat. Ponadto różne profile ryzyka pomagają klientom funduszy łatwiej dostosować swój portfel i oczekiwania co do charakteru inwestycji. Co więcej, dzięki funduszom parasolowym można łatwo zmieniać profil ryzyka całego portfela inwestując zależnie od koniunktury w różne aktywa, co daje szanse na poprawę wyników.
Moim zdaniem to akcje wymagają największej dyscypliny od inwestora, aby wypracować zysk, zaś stosunkowo łatwe jest to przy funduszach niskiego ryzyka, z których po pewnym czasie możemy próbować swoich sił przechodząc do funduszy bardziej ryzykownych.

7. Czy jest możliwość swobodnego wyjścia z inwestycji praktycznie w każdym, dowolnym momencie bez kilkudniowych opóźnień w realizacji zlecenia?

Fundusze nie maja takiej możliwości. Z drugiej strony, pieniądze z transakcji sprzedaży: obligacji czy giełdy na rachunek inwestycyjny przelewane są zwykle z opóźnieniem dwóch dni - to zwykle podobnie jak w funduszach otwartych, tylko niektóre z nich są znacznie wolniejsze. Nie ma więc co prawda możliwości szybkiej reakcji uczestnika - ale specjalistą od reakcji powinien być zarządzający.
Z kolei samodzielne inwestycje w akcje czy obligacje wymagają cierpliwości, wyjście całym kapitałem jednego dnia w wielu wypadkach oznaczałoby sprzedaż po niskich cenach. To pytanie jest więc źle postawione. Postawmy je inaczej:

Czy płynność jest wystarczająca, by opuścić inwestycję w ciągu tygodnia bez powodowania straty z powodu niskich cen?

W przypadku gros otwartych funduszy tak jest - dysponują one wielomilionowymi, nawet miliardowymi kapitałami i zarządzaniem płynnością. W przypadku akcji małych spółek czy niepłynnych obligacji może być to trudne i musimy pogodzić się z koniecznością obniżenia ceny, a więc dodatkowym kosztem.
Jeśli naprawdę chcemy mieć możliwość szybkiej reakcji - pozostaje jednak inwestycja samodzielna w najbardziej płynne walory i ciągłe śledzenie rynku - czy masz na to czas (p.3) ? Korzyść z szybkiej reakcji bywa iluzoryczna, czasem wystarczą godziny, by na rynku doszło do zmian, a zdarza się też, że jednodniowa reakcja jest nadmierna i następnego dnia nastroje się zmieniają.

Prawdziwą przeszkodą w płynności dla funduszy są jednak reakcje stadne. Jeśli wiele osób zechce zrezygnować z uczestnictwa w funduszu, to musi on sprzedawać aktywa i ceny lecą w dół. Dodatkowe ryzyko w przypadku OFE stwarza rynkowy regulator, czyli ustawodawca - rząd. I tego obawiam się bardziej, niż opóźnienia w zleceniach.

Nie chcę zniechęcać do samodzielnego inwestowania, sam posiadam obligacje i trochę akcji, jednak powyżej pokazałem proste argumenty za funduszami, a Wam pozostawiam ostateczną decyzję jak inwestować. Można przecież skorzystać z każdej z dróg, zgodnie z własnym odczuciem i poziomem wiedzy.

ERRATA 04.02.2018 : początkowo autorstwo linkowanego tekstu przypisywałem także dziennikarzowi finansowemu, M. Samcikowi, gdyż razem z Longtermem prowadzą akcję edukacyjną i współpracują - po sygnale od A. Rokickiego, że to błąd, prostuję tekst i poprawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz