W kwestii przeznaczenia 1% podatku nie zmieniłem zdania z poprzedniego roku. W tym roku apeluję, by bacznie przyjrzeć się podmiotom, które chcemy wspomóc - w ten czy inny sposób. W szczególności warto zadać sobie pytania: czy dana organizacja publikuje jasne informacje o rozliczeniu zebranych środków? czy przynajmniej połowa z pieniędzy trafiła do potrzebujących czy w cele, jakim organizacja się zajmuje?
Odpowiedź negatywna na te pytania skłania mnie do zmiany decyzji w kwestii pomocy. A jak znaleźć odpowiedź? wystarczy kilka minut, by w wyszukiwarce z nazwą organizacji i słowami "sprawozdanie finansowe" znaleźć dokumenty. Jako przykład przedstawię fundację 'Miej Serce" z Rybnika. Fundacja ta jest znana z akcji ulotkowych, do których dodawano lizaka. Ten dodatek sugerował z jednej strony, że należy się odwzajemnić, z drugiej nasuwał wiele pytań i wątpliwości . W ulotce fundacja prosi o wpłaty na cele rehabilitacyjne dla dzieci wskazując konkretną kwotę. Taka forma spowodowała szereg kontrowersji, poczynając od pytań o spożycie, a skończywszy na legalności.
(źródło: https://www.wykop.pl/wpis/17520015/dzisiaj-w-skrzynce-na-listy-dostalem-dziwna-kopert/ )
Fundacja działa legalnie, lizaki da się zjeść, ale to nie koniec zastrzeżeń internautów, którzy zauważyli, że większość kosztów fundacji to ulotki (także TUTAJ oraz TUTAJ). Smaczku sprawie dodaje fakt, że wśród wątpliwości można doszukać się także faktów związanych z powiązaniami rodzinnymi pomiędzy władzami fundacji a firmą poligraficzną. Fundacja nie przedstawiła nigdy jasnych dowodów, że koszty ulotek nie wędrują właśnie tam.
Portal Moje Państwo pokazuje bilans fundacji za 2016 - nie ma jeszcze danych za 2017 rok. Najciekawsze informacje przynosi dokument 'Informacje uzupełniające'.
Przyjrzyjmy się bliżej liczbom, przytoczę je w zaokrągleniu. Po stronie przychodów mamy niemal 5,7 mln zł, z czego 4,07 mln to darowizny pieniężne, a 711 tys. to 1% podatku. Nie wątpię, że te 4 mln to głównie darowizny jako skutek akcji z lizakami. Względem roku 2015 przychód rośnie ponad 146% więcej.
Koszty ogólne działań statutowych to 3,35 mln zł. Zajrzyjmy w szczegóły; kwoty pomocy wymienia dokument informacji uzupełniających. Koszty "działań na rzecz niepełnosprawnych" to 376,5 tys. zł , a koszty pomocy potrzebującym 51 tys. zł - razem mniej niż 8% zebranej kwoty i nieco ponad połowa z samej zbiórki 1%. Podobnie było rok wcześniej, gdy te koszty były ok 90 tys. zł wg informacji dodatkowych i 279 tys. zł wg sprawozdania rocznego (niespójność). Z informacji dostarczonych przez samą fundację wynika, że pomogła ona wówczas kilkudziesięciu osobom, typowo poprzez fundowanie turnusu rehabilitacyjnego, którego koszt się wahał, ale w przybliżeniu można szacować go ok. 1.5 tys zł. Stąd wniosek, że te 90 tys. to własnie jest kwota, jaka trafiła do podopiecznych fundacji w 2015 r.. Sprawozdanie z 2016 r. w ogóle takiej pozycji nie zawiera. Nie mniej jednak Fundacja twierdzi, że w domenie jej działań było 135000 osób (!), nie wskazując podziału na rodzaje działań konkretnie - co po zsumowaniu kwot działań pomocowych z inf. dodatkowych daje średnio jakieś 3 zł 16 gr na osobę.
Ponadto wykazano koszty akcji informacyjnej dot. uzależnień - 16 tys. zł. Koszt organizowania "akcji dobroczynnych" to 2,76 mln zł - co zapewne pokryło koszty akcji ulotkowych; koszt kampanii 1% to 138,8 tys. zł. Koszty administracyjne to 303,7 tys. zł, a dz. gosp. 26,6 tys. zł. Z rachunku zysków dowiadujemy się o, że w kosztach ogólnych zawarte są m. in. wynagrodzenia - 625,5 tyś zł i koszty materiałów i energii - 882 tys. zł. Te liczby są przytłaczająco duże w porównaniu do "działań na rzecz niepełnosprawnych"!
Nie rozliczona, pozostała kwota zysku, odłożona na przyszłość - to ponad 2 mln zł. Podobny manewr wykonano w 2015 r. Fundacja przypomina mi dobrze zorganizowane przedsiębiorstwo, które większość środków wydaje na siebie, zapewniając sobie przyszłość - zaś reszta, otoczka niesienia pomocy to tylko marketing. Biorąc ten przykład każda firma, nawet z WIG20, która na cele dobroczynne wydaje 5-10%, mogłaby się rejestrować jako taka fundacja!
Zaskakujące jest to, że Polacy ufają fundacjom i wolą pomagać z ich pośrednictwem bardziej, niż bezpośrednio. A przecież pomoc bezpośrednia trafiałaby do potrzebujących w 100%, a nie w 8%. Do tego fundujemy sobie zalewanie kraju ulotkami z lizakami. Dlaczego zamiast wpłacać pieniądze nieznanym fundacjom nie damy parę złotych do kieszeni sąsiadce-matce chorego dziecka, staruszkowi z bloku albo schronisku w okolicy? Dlaczego można w ogóle założyć OPP z tak skandalicznymi kosztami w stosunku do realnej pomocy?
Apeluję do moich Czytelników: wybierajcie OPP na 1% ostrożniej i tak, by jak najwięcej Waszych pieniędzy trafiało na cel, o jaki Wam chodzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz