9 listopada 2017

Silne rekomendacje kupna - test bessy, crashu

Po poprzednim odnajdywaniu liderów silnych rekomendacji kupna pomyślałem o tym, by sprawdzić, jak rekomendacje sprawiały się okresach mniej korzystnych niż obecny. Na cel wziąłem rok 2008 - rok silnej bessy, połączonej z paniką wśród inwestorów. Za bazę rekomendacji znowu posłużył mi bankier.pl. Tym razem skupiłem się na rekomendacjach o potencjale wzrostu >50% o pierwszej połowy 2008 roku. Wartość akcji sprawdziłem na podstawie notowań z 1 grudnia 2008. Baza bankiera okazała się jednak źródłem niedoskonałym: niekiedy brakowało kursów odniesienia, zaś same spółki pozmieniały nazwy, co utrudniało ich wycenę. Część danych uzupełniłem z wykresów i tabel notowań samodzielnie, bez pewności, że są poprawne. Dlatego nie ośmielę się podać dokładnych liczb. Nie jest to jednak konieczne; interpretacja 80% precyzyjnych wyników nie pozostawia wątpliwości.

To była masakra.

Kto pamięta tamten okres, mógł się domyśleć wyniku. Rekomendowane akcje spadały tak jak cały rynek po kilkadziesiąt procent z nielicznymi wyjątkami (w połowie roku odbił nieco... Sygnity). Co więcej, przetrzymanie papierów o rok niespecjalnie poprawiło końcowy rezultat. Ładnie odbiły akcje ING, ale to za mało, by zmienić końcowy wynik. Rekomendacje nie wytrzymały tej próby. Rekomendowało wówczas wiele podmiotów, ale nie było silnego lidera - maksimum to 4 rekomendacje od dwóch DM, w obu wypadkach dające dewastujące rezultaty.

Postanowiłem sprawdzić jeszcze jeden przypadek uderzenia bessy - crash z sierpnia 2011 roku. Był taki tydzień, gdy giełda leciała w dół 5-8% dziennie. Jako próbkę wziąłem jak poprzednio silne rekomendacje kupna z potencjałem ponad 50% z pierwszej połowy 2011 roku, zaś wycenę akcji z 1 grudnia 2011. Rezultat jest ten sam, nie pomogło nawet przełożenie wyceny o kolejne pół roku. Tu także nie widać silnych liderów; przykładowo, DM BZ WBK wydał trzy prognozy, które przyniosły średnio ponad 25% straty. Na tle innych był to dobry rezultat :-).

Test ten jednoznacznie pokazuje, że nawet najlepsze rekomendacje i wyceny nie są odporne na zawirowania rynkowe i okresy silnej bessy. Nie wystarczy kupić rekomendowane akcje i biernie czekać. Strategia oparta tylko o takie czasowe kryteria jest bardzo ryzykowna. Potrzebne jest śledzenie trendu rynku, zarządzanie pozycją, poziomy wejścia i wyjścia - a to elementy, które stosować można zawsze, także grając na indeksach.

Czy w takim razie inwestować pod rekomendacje w okresie hossy lub trendu bocznego? Przytoczę kilka liczb do porównania z poprzednim testem rekomendacji z 2017 roku. W ciągu ostatniego roku patrząc od 1 listopada zyskiwały indeksy:
WIG 31,95%, WIG20 39,14%
a wraz z nimi fundusze akcji szerokiego rynku, np. Unikorona Akcje 22,9%, Skarbiec Akcja 29,67%. Wyniki za 5 ostatnich miesięcy to:
WIG 7,95%, WIG20 10,68%
i fundusze Unikorona Akcje 2,95%, Skarbiec Akcja 2,67% z czego wniosek, że prosta inwestycja w indeks lub TFI wystarczyłaby, by nie kłopotać się śledzeniem rekomendacji i mieć porównywalny wynik. Znowu, nie oznacza to biernego czekania - giełda przecież może się załamać.

Podsumowując, moim zdaniem inwestowanie pod rekomendacje wydaje się nie dawać wielkiej przewagi bez zastosowania dodatkowych kryteriów albo filtrów i umiejętnego zarządzania pozycją, reagowania na rynkowe trendy. I chyba na trendach lepiej się skupić, dopóki rekomendacje nie będą tak dobre, by zdecydowanie bić rynek.

Treści zawarte na tym blogu nie stanowią rekomendacji w rozumieniu przepisów Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 r. w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych lub ich emitentów (Dz. U. z 2005 r. Nr 206, poz. 1715). Zgodnie z powyższym autor nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podejmowane na podstawie treści zawartych w biuletynie. Autor blogu nie świadczy doradztwa w związku z opisywanymi transakcjami ani nie udziela porad inwestycyjnych lub rekomendacji zawarcia transakcji, co oznacza, że udzielone informacje nie mają charakteru porady inwestycyjnej lub rekomendacji. Ostateczna decyzja zawarcia transakcji należy wyłącznie do Czytelnika. Autor nie występuje w roli pośrednika ani przedstawiciela. Przed zawarciem jakiejkolwiek z opisywanych na łamach bloga transakcji, każdy Czytelnik powinien, nie opierając się na informacjach publikowanych na łamach bloga, określić jej ryzyko, potencjalne korzyści oraz straty z nią związane, jak również charakterystykę, konsekwencje prawne, podatkowe i księgowe transakcji oraz konsekwencje zmieniających się czynników rynkowych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz