9 lipca 2016

Bomba deflacyjna

Od niemal dwóch lat mamy w Polsce deflację, której nie może się nadziwić ani rząd, ani część ekonomistów. No bo niby rośnie PKB, płace, część cen, rząd sypie kasą i rośnie dług. Rynek zdaje się to ignorować. Dlaczego?

Moim zdaniem kluczem są pojęcia 4D: demografia, dług, deflacja, deprecjacja, o których pisze Rybiński. O ile nie zgadzam się z nim w wielu kwestiach i nie popieram pomysłów Rybińskiego, to tu ma rację. Zarówno wewnątrz i zewnątrz te same czynniki oddziałują na inflację w Polsce, a raczej jej brak.

Wpływ demografii jest dość oczywisty, o ile się nad tym zastanowić. Są osoby, które dostrzegają problem, jakim jest przechodzenie na emeryturę znacznej części społeczeństwa i wymieranie. Ludzie starsi mają mniejsze możliwości konsumpcyjne, a jeśli brać pod uwagę zmiany emerytalne w Polsce, które powodują, że nowe emerytury mają mniejszą stopę zastąpienia niż stare, to robi się nieciekawie. W 2015 roku wypłata pierwszej emerytury była przeciętnie niższa niż w poprzednim, a ilość osób nie posiadających emerytury minimalnej (nie nabyli praw) rośnie. O tym się prawie nie mówi, bo osób z nowego systemu jest jeszcze niewiele, zjawisko nie jest gwałtowne, a do marności emerytur przywykliśmy mentalnie.

Co gorzej, problemy demograficzne ma sporo krajów europejskich, gdyż tam również na emeryturę idzie pokolenie powojennego boomu. Tylko Niemcy mają inny rozkład pokoleń (przesunięty). To sprawia, że cała strefa euro może mieć problem z demografią i napływu kapitału z zewnątrz można się nie doczekać.

Drugim czynnikiem deflacyjnym jest dług - po kryzysie 2007 zarówno kraje, jak i firmy i ludzie pozostają zadłużeni, a spłata długu zmniejsza konsumpcję. Można dyskutować, na ile to silne zjawisko, ale warto sobie uświadomić, że każde bankructwo to implozja w świecie kapitału. Gotówka znika, pojawia się dług i następuje "ssanie", by ten dług oddać.

Więcej ilustracji i wyjaśnień tych czynników znajdziecie np. tutaj. Wszystkie te procesy są długotrwałe, trudno o szybką poprawę.

Jakie są następstwa implozji demograficzno-dłużnej? Szarpanie się rządów z rynkiem, spadek cen surowców, spadek cen nieruchomości, brak boomu na giełdzie (częściej spadki, pełzanie) - to są lekcje z japońskiej demografii. Gotówka i jej zachowanie, utrymanie płynności, staje się priorytetem. I naprawdę stwierdzenia typu: "u nas jest inaczej", "Japonia jest wyjątkowa" - które słyszę od 10 lat - można między bajki włożyć. Podobieństwo, jak wskazuje Michał Stopka, jest olbrzymie. Tylko siła gospodarki inna. Ktoś wierzy, że nasza większa? Skoro nie, to nie ma sensu kopać się z koniem.

Wszystko: miary inflacji, demografia, surowce - pokazuje, że bomba demograficzna wybuchła, wciąga niczym czarna dziura: długo, mocno i niezauważalnie dla niewprawnego oka. Dbaj o gotówkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz