"Dom starców" to potoczne określenie, źle się kojarzące, na Domy Pomocy Społecznej (DPS), czasem też zakłady opiekuńczo-lecznicze (ZOL). Trafiają tam różne osoby: niepełnosprawne fizycznie, umysłowo, chore somatycznie lub psychicznie, z demencją, niesamodzielne. Biorąc pod uwagę coraz dłuższą średnią wieku do DPS trafia coraz więcej osób: wraz z wiekiem rośnie ryzyko chorób psychicznych i demencji. Jednocześnie mamy zjawisko osłabiania więzi rodzinnych: coraz częściej dzieci mieszkają w znacznej odległości od rodziców, istnieje też rosnący trend rozwodów i separacji. Co dzieje się, gdy stary rodzic staje się niepełnosprawny?
Byłoby cudownie, gdyby rodzina pod jednym dachem zapewniła mu pomoc. Tak jak dawniej. Ale przy robieniu karier, mieszkaniu zagranicą, osłabionej więzi, to coraz rzadziej się dzieje. Pozostaje DPS. Ale DPS nie jest za darmo. I nie jest tani.
Państwowe domy pomocy społecznej (DPS) to koszt 2,5-3,5 tys. zł miesięcznie. Na miejsce trzeba czekać czasem i kilka lat, co zmusza zasobniejsze rodziny szukania pomocy w placówkach prywatnych. W niektórych placówkach koszt jest jeszcze wyższy. Kto go pokrywa?
W pierwszej kolejności płaci skierowany - o ile ma z czego, z emerytury można zabrać 70%. Dalszą część płaci rodzina: małżonek, dzieci, wnuki, rodzice, generalnie zstępni przed wstępnymi. Jeśli wszyscy udowodnią, że zapłacić nie mogą lub dalej brakuje na opłaty - płaci gmina. Istnieje szereg zwolnień od opłat, limity kwotowe (obecnie to 1368 zł miesięcznie na osobę w rodzinie , dla samotnych 1626 zł).
Co to oznacza w praktyce? Ano, że jeśli emeryt-wdowiec trafi do DPS mając 1500zł emerytury, to z tego potrąci mu się 1050zł. Jeśli koszt DPS wynosi 3150zł, to pozostałe 2100zł zapłacą dzieci, o ile je ma. Bez względu na to, kim był i kim są dzieci, pracownik pomocy społecznej poprosi je o wywiad finansowy. To może być niespodziewana sytuacja, bo nie każdy utrzymuje kontakt z rodzicami, nie brakuje patologii w rodzinach. Można odmówić wywiadu, wtedy sprawa trafi do sądu administracyjnego. Orzeczenia sądu lepiej nie ignorować - jest zobowiązujące. Inna droga to zawarcie umowy z DPS.
Problem w tym, że obecna ustawa o pomocy społecznej jest niesprawiedliwa. Za ojców-alkoholików płacą katowane wcześniej dzieci. Bo ustawa nie powołuje się na obowiązek alimentacyjny, regulowany kodeksem opiekuńczym. Jest w swoim zapisie bezwzględna w kwestii relacji międzyludzkich. Państwo chce kasę i nic je nie obchodzisz.
Co ciekawe, inaczej wygląda sytuacja w zakładzie opiekuńczo-leczniczym - gdyż rodzina skierowanego nie jest zobowiązana do niego dopłacać. Tyle że ZOL przyjmują najcięższe przypadki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz