A ja obserwując domowe zapasy przewrotnie stwierdzam, że da się zaoszczędzić. Wystarczy tylko:
- kupować tyle, ile się zje
- nie zostawiać w kącie lodówki niedojedzonych dań, otwartych puszek i serów
- zagospodarować pozostające składniki - np. w formie sałatki, pizzy, zupy "śmietnikowej"
- korzystać z promocji produktów długoterminowo ważnych, ale nie kuszących swoją obecnością - bo to ostatnie znikną dużo szybciej.
- przygotowywać posiłki samemu w miarę możliwości
Można by dużo pisać i moralizować odnośnie marnowania jedzenia, wspominając o krajach trzeciego świata. Mam wrażenie, że te argumenty coraz słabiej oddziaływają. Chciałbym przekonać czytelników w inny sposób do tego typu oszczędności: wyrzucone jedzenie to czysta strata dla naszych kieszeni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz