Przedstawię moja, całkowicie subiektywną i hipotetyczną wizję.
Wstępnie zakładam, że sytuacja międzynarodowa zmusiła do ogłoszenia bankructwa jakiś kraj co najmniej 5-cio milionowy. Kraj taki prawdopodobnie będzie w wyniku długich rozmów proponował układ z wierzycielami, polegający na umorzeniu części długu, np. 50%. Ponadto będzie to poparte obietnicą reform. Jest to o tyle prawdopodobne, że wierzyciele będą chcieli odzyskać choć część pieniędzy. Co się stanie:
- rząd zaproponuje oprócz cięć sprzedaż części majątku narodowego np. firmy państwowe, posiadłości, tereny
- w wyniku układu wielu drobniejszych inwestorów poniesie znaczne straty, a nawet padnie część krajowych banków zaangażowanych w obligacje
- krajowa waluta straci na wartości - o ile kraj ma walutę
- oszczędzający znaczne kwoty w takich bankach nie będą mogli liczyć na pełny zwrot kapitału
- w dół pójdą fundusze tzw. bezpieczne, emerytalne itp - nawet o połowę umarzanego długu
- krach na giełdzie i giełdach regionu - do pewnego stopnia, obejmujący głównie banki
- cięcia budżetu spowodują spadki płac, ograniczenia w dostępie do usług medycznych, zaburzenia wypłat emerytur - być może ich ograniczenie lub zmniejszenie, redukcje kadrowe w budżetówce, wzrost niektórych podatków i zwiększenie kontroli ich płacenia, redukcję systemu kształcenia (np. poprzez zamykanie małych szkół na rzecz dużych)
- podrożeją dotowane dotąd usługi, np. miejski transport
- zwiększy się ryzyko wybuchu wojny
- wtórna fala kryzysu może zmieść kredytobiorców zadłużonych nadmiernie, szczególnie w walutach obcych - będą mieli problemy ze spłatą rat - i co za tym idzie kolejne banki
-fala ta wpłynie również na rynek nieruchomości, podważając instytucje hipoteczne
- po ustabilizowaniu sytuacji wzrosty gospodarcze spowodują szereg nadwyżek i hossę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz