2 maja 2018

Czego nie nauczy nas Liga ekspertów (sezon 2017/2018)?

Analizy Online prowadzą projekt edukacyjny nazwany 'Liga ekspertów". Kilkunastu ekspertów zaproszono do gry polegającej na wirtualnym inwestowaniu w fundusze inwestycyjne. Gracze obsługują dwa niezależne portfele: ofensywny i defensywny, mając do dyspozycji na początek wirtualne 100 tys. zł. Obserwacja ich zmagań wciągnęła mnie, to 'starcie tytanów" podoba mi się, jak i sam pomysł.

Mam jednak uwagi do uproszczeń w zasadach Ligii, jak również do samych uczestników. Projekt edukacyjny rozpoczęto, bo "na nisko oprocentowanych depozytach trzymamy lwią część naszych oszczędności" oraz dlatego, że wiele osób "boi się popełnić błąd". Czytelnicy Analiz, na tyle odważni by próbować naśladować ekspertów na prawdziwym kapitale, mogą uzyskać wyniki znacznie gorsze od nich i przez to niezadowalające, co tylko potęgowałoby ten strach i rozczarowanie. Przyczyną jest pominięcie kilku aspektów, które chciałbym poddać pod rozwagę organizatorom - proszę, by traktować je jako konstruktywne uwagi, chciałbym, by Liga lepiej działała.

1. Brakuje prowizji za nabycie i sprzedaż jednostek. O ile prowizji można uniknąć w wielu polskich funduszach poprzez użycie platformy jak Bossafund, Supermarket Funduszy mBank, to z zagranicznymi funduszami nie jest tak łatwo. Tymczasem eksperci nader chętnie korzystają z tych ostatnich, żonglując nimi w portfelach, do czego jeszcze wrócę. Jeśli projekt ma spełniać cel edukacyjny, proponuję się ograniczyć do funduszy, które faktycznie są w zasięgu Kowalskiego bez prowizji.

2. Łamanie zasad wpłat minimalnych. W jednostkowych wypadkach eksperci kupowali fundusze, które wymagają wysokich kwot pierwszej wpłaty, np. Superfund Goldfuture (168 tys.!), Quercus Europa (20 tys.). Moi drodzy, nieładnie. Eksperci powinni takie rzeczy wiedzieć, a organizatorzy pilnować. Dla naśladowców mocno frustrujące.

3. Czas realizacji zleceń. To drobiazg, ale może być irytujący: eksperci dokonują zamian funduszy spoza parasoli podatkowych bardzo szybko - jednego dnia. W rzeczywistości zajmuje to nawet tydzień, gdy mamy do czynienia z różnymi TFI. Gra mogłaby odzwierciedlić ten problem.

4. Brak podatków. Istnieją co prawda rozwiązania bezpodatkowe, jak IKZE, trudno mi jednak wskazać takie, które miałoby całą ofertę Ligii; projekt zresztą nie zakładał celowania w IKE/IKZE. Dobrze byłoby, gdyby edukacyjnie pokazać, że podatki istnieją naprawdę i się je płaci w TFI. Ograniczyłoby to może apetyt ekspertów na zamianę funduszy, wpłynęło na ich wynik (mniej kapitału), ale taka jest rzeczywistość, z którą się mierzymy. Wyniki wypadałoby pokazać w wersji brutto i netto.

5. Sztuczne ograniczenie liczby zmian w portfelu. Projekt zawiera takie ograniczenie. To może wygodne dla organizatora, ale w praktyce nieobecne. Pozwólmy ekspertom zaszaleć z ilością zamian - o ile spełnione będą postulaty 1-4, to i tak nie będzie ich wiele.

6. Możliwość pozostania poza rynkiem i skorzystania z konta oszczędnościowego. Ojej - co ja plotę, przecież projekt miał pokazać, że konta są be. Niestety, bywają chwile, gdy na inwestycję albo nie mamy pomysłu, albo rynek jest mocno niesprzyjający. Założenie, że zawsze ekspert znajdzie fundusz lepszy od lokaty, jest błędne i widać to po wynikach.

To uwagi techniczne, ale mam też apel do samych ekspertów. Zauważyłem wśród nich podział na dwie grupy: reprezentanci TFI i pozostali. Ci pierwsi są łańcuchem przywiązani do swoich TFI, w większości nie inwestują w nic innego, w związku z tym Liga jest częściowo ligą TFI, a nie osób samych ekspertów. Panie i panowie, trochę luzu. Ja rozumiem, robicie reklamę, każda pliszka swój ogonek chwali, ale czy nie chcielibyście pokonać konkurentów na polu eksperckim? Mamy też pliszki bezogoniaste, czyli ekspertów-dystrybutorów funduszy. Te osoby nader chętnie wybierają zagraniczne TFI. Domyślam się, że fajnie pobawić się zagranicznymi zabawkami, ale sami powiedzcie, czy to czasem nie kryptoreklama, bo za Franklinami i Schroderami idą trudne do pominięcia prowizje? Gdybyście naprawdę za każdym razem je płacili, to wyniki byłyby fatalne. Jeśli fundusze zagraniczne mają być w tej zabawie, prowizje powinny być także.
Apeluję do ekspertów, by trochę przyłożyli się do tej formy edukacji. Kilka osób chyba nie zagląda do portfeli wcale, nie robi zmian, a portfele defensywne są słabo zdywersyfikowane - czy Getback nie pokazał, że warto dywersyfikować też fundusze niskiego ryzyka? Największa walkę konkurencyjną widać w ofensywnej części portfeli, defensywne są jakby zaniedbane. Być może słabsze wyniki zdemotywowały paru uczestników, ale przecież nie uchodzi to ekspertom. Jak dziwić się Kowalskim, że boją się popełnić błąd? Skutek jest taki, że obecnie pod wodą jest kilka portfeli obu rodzajów, zaś połowa defensywnych przegrałaby z pierwszą lepszą promocyjną lokatą. Czy to ma zachęcić Waszych klientów do rezygnacji z depozytów?

Analizy Online dają tu lekcję, że inwestując w TFI funduszami trzeba się interesować. W Lidze są osoby, które nie odpuszczają. Planuję za jakiś czas omówić kilka z wyróżniających się portfeli i ciekawych ruchów. ​

A może eksperci sami wyszliby z inicjatywą i pokazali prawdziwe 100 tys. zł w akcji na jednej z platform? Dla osób o tej pozycji ta kwota to chyba mniej niż koszt auta...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz