6 stycznia 2017

Gdzie jest ryzyko w pożyczkach? Minister nie wie.

W tym wpisie zdradzę wiedzę, która z punku widzenia rynku social lending jest bezcenna. Ale może wkrótce być bezwartościowa, bo Ministerstwo Sprawiedliwości chce skasować tę niszę. W wywiadzie udzielonej Gazecie Prawnej minister Warchoł przedstawia swój pogląd na pożyczki prywatne oraz opowiada o szkodowości. Rzecz w tym, że minister ryzyko postrzega jako funkcje zależną od czasu i kwoty. Tymczasem rzeczywistość jest o wiele bardziej złożona, a główne czynniki ryzyka są inne. Minister sprawiedliwości może o tym nie wiedzieć, przecież nie zna się na tej branży. Mimo to rości sobie prawo do regulacji rynku. A skąd ja wiem o ryzykach?

Byłem aktywnym obserwatorem i użytkownikiem portalu kokos.pl dwa lata. To jeden z największych polskich serwisów social lending. Miałem też praktykę w banku przy ocenie ryzyka kredytowego. Mogę pokusić się o porównanie tych dwóch światów. Doświadczenie to, jak sądzę, w dużej mierze pokazuje sytuację dot. ryzyka w firmach pożyczkowych.

Początkowo myślałem, że metody weryfikacji poznane w banku sprawdzą się w pożyczkach prywatnych. Badanie dokumentów, wyciągów, BIK, itd. Nie sprawdziło się dosłownie nic. Pożyczkobiorcy bardzo często fałszowali dokumenty albo dostarczali takie, które nie pokazywały faktycznego problemu. Generalnie kłamali jak z nut, nie tylko na temat swojej zdolności kredytowej, ale też powodu pożyczki. Byli więc emeryci, którzy pożyczali kilka dni przed zajęciem komorniczym emerytury, fałszerz dowodu osobistego, przedsiębiorca, który następnego dnia zamknął firmę, itd. Ludzie nie boją się oszukiwać, bo nie są karani. Prokuratura często umarza tego typu sprawy sygnalizowane przez osoby prywatne. Co innego, gdy sprawę zgłosi bank; tak wygląda nasza równość wobec prawa. Sprawdzenie BIK i BIG pomagało tylko w skrajnych przypadkach. BIK sprawdzany był tylko w uproszczony sposób: źle/dobrze, bez pełnej historii. Firmy pożyczkowe maja teraz dostęp do szerszej informacji, ale to kosztuje, nie wszystkie chcą ten koszt ponosić. Klient, który przychodzi po pożyczkę, często chce się ratować zanim dojdzie do zdarzenia kredytowego w banku, z reguły wie, że wypadnie pozytywnie.
Próbując swoich sił początkowo popełniłem podobne błędy co red. Samcik, potem jednak zrozumiałem, gdzie jest ryzyko - albo raczej, poznałem gdzie jest niewielkie.

Najryzykowniejsi okazują się nowi pożyczkobiorcy. Dla nich portal kokos.pl ma najwyższe prowizje (obecnie 20%, kiedyś mniej, teraz połowa trafia do pożyczkodawców). Nawet to jednak nie rekompensuje ryzyka, tylko nieliczni otrzymują pożyczkę. Dopiero sprawdzeni parokrotnie pożyczkobiorcy cieszą się zaufaniem i niższymi cenami.

Kluczowe jest więc rozpoznanie, czy klient ma powód, by spłacić pożyczkę, czy jest wiarygodny, czy ma szansę zarobić na dług (może jest np. twórcą, freelancerem, wykonuje inny wolny zawód, handluje, programuje itp.). Spłaci czy nie? Ci którzy chcą spłacić, często walczą o niskie koszty i odsetki. Negocjują. Nie jest to niestety pewna wskazówka, ale zawsze coś.

Druga grupa ryzyka to osoby spłacając jedną pożyczkę następną. Ich zadłużenie rośnie błyskawicznie. Niektórzy z nich spłacają szybko pierwszą pożyczkę, by sięgnąć zaraz po następną, o wiele wyższą. Na portalu istnieją limity kwotowe, na początku nie jest to możliwe. Szczególną odmianą takich dłużników jest grupa przerzucająca dług z jednej instytucji do następnej. Ich zadłużenie rośnie, ale przez dłuższy czas można się nie połapać, bo pożyczki spłacane są z początku do zera. Rekordzista w spłacaniu jednych pożyczek drugimi zadłużył się na około 1.5 mln. Sam przyznał, że poniosła go fantazja w biciu rekordu(!).

Idealni pożyczkobiorcy najpierw budują zaufanie, a potem utrzymują dług w ryzach. Często spłacają pożyczki nie biorąc kolejnych jakiś czas, powoli pokazują, że mogą spłacić nawet wysokie kwoty. Regularne pożyczki po 10 tys. mogą nie być problemem i nie muszą być szczególnie drogie. Warunkiem jest dotrzymywanie terminów spłat, dobra komunikacja. Uczciwość jest premiowana. I wtedy idea social lending zaczyna się realizować. A pożyczają naprawdę przedstawiciele różnych profesji i nie tylko biedni.

Co do czasu pożyczki: jeśli ktoś chce oszukać, czas umowy nie ma znaczenia. Moja statystyka wskazuje, że wysoka spłacalność jest w grupie pożyczek do około roku. Wyraźnie pogarsza się powyżej dwóch lat. Mimo to istnieją osoby udzielające pożyczek nawet na trzy lata - to specjaliści w windykacji. Jest tu pewna skokowość niż proporcjonalność ryzyka. Generalnie nie jest to czynnik o najwyższym priorytecie.

Podobnie jest z wysokością kwoty: brak stałej proporcji do ryzyka. Jednych stać na spłatę 1000 zł na m-c, innych nie stać na 100 zł. Istnieje bariera, której lepiej nie przekraczać, ale jest indywidualna.

W firmach pożyczkowych trudno o negocjacje, za to bezpośrednia relacja z klientem może być b. pomocna. Niestety, przy ograniczeniach z nowej ustawy budowanie relacji będzie po prostu zbyt kosztowne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz