To dla klientów brzmi jak dobra wiadomość, bo pożyczki są horrendalnie drogie. Ponieważ mam pewne doświadczenie z rynku długu, to pozwolę sobie na szerszy komentarz z innej strony. Problem polega na tym, że firmy pożyczkowe mają też bardzo ryzykownych klientów i nie zawsze rzetelnych. To ich nisza. Zejście w dół z kosztami o ponad połowę oznacza szukanie zdecydowanie mniej ryzykownych klientów i kompletne odcięcie tych bardziej ryzykownych. Może też oznaczać rezygnację z tradycyjnych metod działania (placówki, obsługa domowa),bo będą za drogie. Ryzykowni, tradycyjni klienci zostaną odcięci nagle od finansowania. Może to popchnąć wiele osób w kierunku czarnego rynku i ręce mafii. Ponadto ministerstwo twierdzi, że te 10% to próg rentowności. Tyle że nie jest jednakowy dla wszystkich. Skazuje tym samym część firm, których koszty są wyższe, na zamknięcie - czas vacatio legis ma wynosić tylko 2 tygodnie, a firmy nie dostosują się tak szybko. Ministerstwu wydaje się to splunięciem: w liście do portalu obligacje.pl kompletnie neguje takie ryzyko.. Ba, wieszczy wzrost popytu. Geniusze finansów jakoś nie zauważyli, że firmy pożyczkowe nie wpadły na ten pomysł same nie bez powodu. Klient bezpieczny to klient u nich rzadki, bo taki idzie do banku. Zastanawiam się, kto dał prawo MS do wchodzenia w kompetencje Ministerstwa Finansów i KNF, by wyznaczać, kto jakie ma mieć ceny. Czy MS zajmie się też cenami chleba, marżami deweloperów, czy wprowadzi obowiązkowe pożyczki dla rządu? Czy to tylko gra negocjacyjna?
Reakcja rynku jest szybka: akcje i obligacje tych firm spadają, a spadki nie ominęły też potentata jakim jest Provident. Zyski Providenta maleją już od pewnego czasu. Jeśli komunikat rządu do firm to "wypie***lać", to tak właśnie się stanie w dłuższym lub krótszym terminie. Być może niektóre firmy przetrwają jakiś czas bazując na sprawdzonych klientach i elektronicznych kanałach, jednak wygranymi będą głównie banki i mafia. Wydaje się, że to właśnie banki mają być, po repolonizacji, pieszczochem nowej władzy: wzrost dochodów PKO, Pekao czy Aliora przełoży się na wyższe dywidendy dla Skarbu oraz ciepłe posadki. Konsumenci i ich potrzeby, rynek pożyczek social lending, to wszystko jest nieważne i skazane na marginalizację.
Wierzę, że tańsze pożyczanie jest możliwe, ale ten proces wymaga powolnych zmian, ewolucji, a nie szoków. Wymaga też sprawnej windykacji, sądów, sprawnych komorników, ułatwienia w weryfikacji pożyczających - może lepiej niech tym zajmie się Ziobro? Dlaczego też nie poszuka winnych pętli zadłużenia także wśród pożyczkobiorców, którzy zachowują się czasem zupełnie bez hamulców, oszukując, by wyciągnąć pieniądze. Może niech zajmie się również prokuraturą, która nie ściga ludzi pożyczających na fałszywy dowód.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz