9 lutego 2016

Bankowa szopka na ostatki

Komisja sejmowa wezwała prezesów banków, by tłumaczyli się z podwyżek cen (sic!). Działanie przeniesione prosto z PRL, tak samo jak zakaz podwyżek cen (może uda się wprowadzić Radę Ministrów od Cen ?).

To jednak, co stało się w czasie przesłuchania przekroczyło oczekiwania. Panowie z banków odpowiadali dość dyplomatycznie (odpowiedzi w rodzaju: ja to planowałem od dawna, a ja to zimą tak mam, a ja małpuję po kolegach). Pomiędzy posłami PiS i PO rozgorzał spór wręcz satyryczny. Wyłącznie mikrofonów, argument typu "jak będzie podatek od handlu to piekarzy będziecie przesłuchować", określenie "wilk z Wall Street" itp. ubawiły mnie do łez. Głos zabrał też Jan Szewczak (dawniej główny ekonomista SKOK) mówiąc, że w Polsce istnieje tylko teoretyczna ochrona klientów banków. Zastanawiam się jak bezczelnym trzeba być w sytuacji, gdy BFG ratuje klientom upadających SKOK skórę, a twórcy tych potworków pławią się w kasie - prokuratura w razie podejrzeń umorzy śledztwo.

Co będzie dalej? Ceny regulowane? Kartki? Na razie destabilizacja w pełni. Podatek bankowy wydaje się niewielki: 0,44% ale kwotowo to 1/3 zysków banków, dla niektórych banków - niemal cały zysk. Takie działanie bez podwyżek zahamowałoby akcję kredytową, a i z podwyżkami ryzykujemy obniżeniem PKB - a to oznacza mniej wpływów podatków. Kredyt to pewnego rodzaju lewar, który trudno rekompensować gotówką z programu 500+. Bilans jest ujemny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz