Pragnę panu prezesowi pomóc, bo obietnica padła jakby wymuszona.
Idzie jesień i szeleści
A ja wrzucam wig trzydzieści
Parkiet, liście się czerwienią
Jak to wczesną jest jesienią
Pójdę rozgrzać się do teścia
Potem zdejmę wig dwadzieścia.
Nie wiem, czy pan prezes ma swojego teścia, ale może rozgrzać się u cudzego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz