Jeszcze niedawno słyszałem zewsząd opinię, że nieruchomości nie tanieją wcale, a tu bach-spadek. Komentarze towarzyszące raczej nakłaniają do kupna ("taka okazja"). Powodów spadku jest oczywiście wiele, obwinia się regulatorów rynku za obostrzone warunki.
To może sprawdźmy na liczbach, skąd taki spadek może być. W 2007r. można było łatwo dostać kredyt w CHF na 3.4%, a nawet taniej. Przeciętne wynagrodzenie wynosiło około 2700zł.Brutto to było ok. 1850zł, wynik zaokrąglony, bo przepisy zmieniły się w ciągu roku. Doradcy bankowi łaskawie zostawiali 700zł na życie i umożliwiali wzięcie raty 1100zł - 250 tys. na 30 lat.
A teraz? 3700zł to ostatni wynik średniej brutto, netto ok. 2640. Jednak z tego na ratę można przeznaczyć jakieś 1300zł, co pozwala na jakieś 210tyś. kredytu na 30 lat, dla singla. Według innych wyliczeń z początku roku rodzina 4 os. z dochodami 2*średnia może sobie pozwolić na 311 tyś. kredytu. Blisko 20% spadek - to jeszcze może nas czekać. Wzrost płacy średniej aż o 1000zł brutto w ciągu 5 lat - to ponad 37%, a rynek się wali ?
A skąd jest ten wzrost płac od 2008r. ? Sam się zastanawiam, gdzie te 1000zł, zaglądajac na swoje wyciągi. Przyczyny leża gdzie indziej: wzrost płacy minimalnej, wzrost w sektorze publicznym, i na szarym końcu - prywatnym (na podstawie tego raportu). Dodajmy jeszcze bezrobocie, które dotyka bardziej niewykwalifikowanych niż specjalistów i średnia gotowa - bo to średnia od płąc, a nie dochodów ogółem.
To teraz inne spojrzenie, biorące pod uwagę bezrobocie. Bo bezrobocie dotyka 1/4 rodzin, jeśli ty nie straciłeś pracy, to mogła stracić żona albo dorosłe dziecko. I rodzina pomoże przeżyć. Więc popatrzmy całościowo na wpływy z PIT, w końcu to jest główne źródło środków na zakup mieszkania, a nie PKB per capita. W 2007 roku wpływy z PIT wyniosły 46,1 mld zł. W 2011 roku było to 38,1 mld zł. Skoro jest tak dobrze, to czemu jest tak źle - odpowiedzcie sobie sami. Ja nie wierzę, że te mniejsze wpływy to niższe podatki i spryt podatników, na te czynniki nie obstawiłbym więcej niż 7% w przypływie dobrego humoru. A spadek to 17,4%. Wniosek: jesteśmy o 10% biedniejsi, nie licząc inflacji. I te 10% można spokojnie dodać do poprzednich 20, co daje nominalny spadek o 30% - taki jest kierunek nieruchomości, jeśli nic się nie zmieni. A zmienić się może wiele- w obie strony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz