23 września 2011

Urzędy Pracy powinny nazywać się Urzędy Bezrobocia

To wynik obserwacji i analizy obecnego prawa.

Zacznijmy od rejestracji. Bezrobotny nie może zarejestrować się sam, przez Internet, by potem tylko przyjść z dokumentami udowadniającymi dane. Musi wszystko napisać na wielkiej karcie, którą z kolei pracownik UP pracowicie przepisze do aplikacji urzędu. Oczywiście w przypadku błędów pisanina powtarza się. Wymagane dokumenty sięgają szkoły. Pozorna komputeryzacja, a jej skutek to kolejki, masa zmarnowanego czasu i grupa pracowników do przepisywania, za którą płacą podatnicy.

Urzędy oczywiście mają Dział Pieczątek, aby zaświadczyć ubezpieczenie zdrowotne i bezrobocie. Czy nie byłoby pięknie, by na podstawie PESEL sprawdzić, czy ktoś jest ubezpieczony, czy nie, poprzez Internet? czy to musi być informacja chroniona? Moim zdaniem nie, ale dzięki brakowi takiego systemu istnieją takie właśnie działy.

Działo Ogłoszeń oczywiście przyjmuje oferty pracy i przypina je na tablicach, ale ich liczność nie sięga 1/10 dowolnego innego portalu o pracy. Co ciekawe, zatrudnia się znów pracowników, by o tych ogłoszeniach opowiadali - bo może ktoś nie umie czytać albo mu się nie chce. Wszystkie ogłoszenia są w Internecie - tu dotarła nowoczesność.

Na koniec najlepsze. Bezrobotny pracujący na umowę-zlecenie na kwotę 100 zł nie jest bezrobotny. To samo umowa o dzieło. Wniosek: dorabiaj na czarno, chyba że dużo dorabiasz i nie zależy ci na zasiłku. A giełda? Jeśli na niej zarobisz 1/2 płacy minimalnej, tracisz status bezrobotnego. Co więcej, interpretacja prawa tutaj nie jest jednakowa i można spotkać się z wykładnią UP: "osoba otrzymuje przychód", nie dochód. Natomiast otrzymywanie 1 mln zł odsetek od lokat nie powoduje utraty statusu bezrobotnego.

Takie przepisy wręcz kreują bezrobocie i szarą strefę, a utrzymywanie UP w obecnym kształcie to zbędny wydatek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz