23 czerwca 2010

Szwajcarski impas czyli drogi frank

Piszę ten tekst nieco przedwcześnie. Jeszcze nic nie jest przesądzone. Sprawy jednak przybrały kiepski obrót i warto zastanowić się nad linią obrony.
Niedawno frank szwajcarski pokonał poziom 1,41 do euro, a potem 1,40 i dalej przesuwa się w dół. Ostatniemu ruchowi towarzyszy dziwne stwierdzenie banku centralnego Szwajcarii (SNB) o "mniejszej presji deflacyjnej". waluta umacnia sie, więc skąd wniosek że nie ma presji???

Ale najpierw cofnijmy się nieco. SNB dokonywał w ostatnim roku szeregu interwencji, próbując utrzymać franka najpierw powyżej 1,45 (cel: powyżej 1,50) , a potem 1,41. Jak widać, kompletna klapa. Mając wszelkie możliwości druku pieniądza, odpuścili. I chyba dobrze, bo późniejsza inflacja zjadłaby całą stabilność. Z drugiej strony, interwencje były przedwczesne, a Szwajcaria już jest stratna na tych transakcjach. Dlaczego interwencje były przedwczesne ? Poziomem do obrony był poziom 1,41. Został pokonany i może być źle:
Szerokość wieloletniego kanalu to jakieś 30 punktów, widać trzy górki co kojarzyć się może z układem RGR. Potencjalny spadek poniżej 1,41 to w takim razie też 30 punktów. EURCHF 1,10 ? Co to oznacza?

Policzmy. Dla euro po 4,40 (drogo, ale taką cenę mieliśmy rok temu) frank kosztowałby 4 złote. Dal obecnego poziomu EURPLN 4,04 frank byłby po 3,67. 20% więcej. Czy nasze kredyty to wytrzymają? Wiele osób powie, że tak, bo w PLN musiałoby zapłacić więcej za kredyt. Ale dla innych kredyt we frankach był jedyną opcją, by wyrobić na odsetki. Dla nich te poziomy to stres i katorga. Dodajmy do tego możliwość inflacji w Polsce. Jednak największym straszakiem kredytobiorców jest bezrobocie i cięcia płac robione przez firmy. Bez pracy trudno spłacać jakikolwiek kredyt.

Proces umacniania się franka będzie szybki, wszystko na to wskazuje, jednak i tak potrwa lata. Istnieje duża szansa na to, że kredytobiorcy nie zmienią waluty mimo wyższego kursu, gdyż stopy procentowe we franku mogą dalej być niskie, czyli rata będzie niższa niż w np. w PLN. To jest własnie pułapka rozumowania, w jaką wpadną. Dopiero gdy proces umacniania CHF będzie bliżej końca stopy rusza w górę dodatkowo dobijając kredytobiorców. Czy zmienią wówczas walutę kredytu? Na co, przy wysokich kursach? Ile im zostanie do spłaty po skoku franka do 3,60 ? Kredytobiorcy sa w impasie i kupno franków stanie się ich jedyną opcją. Ile kupili i jeszcze kupią? Nie wiem, ssąc palca estymuję kwotę 100 miliardów franków długu Europy Wschodniej. Nie tylko Polacy wpadli w szwajcarski impas.

Chyba że... sprzedawaliby je np. przez krotką sprzedaż albo pojawiłby sie nowy, silny impuls uruchamiający nowe kredyty hipoteczne we franku. Dlaczego to miałoby pomóc? Kredytobiorcy w walucie obcej sprzedają tę walutę by wydać następnie złotówki na domy i mieszkania. To oznacza więcej franków na rynku i popyt w przyszłości na franka, impuls wiec musiałby być bardzo długi. Czas korzystnej zamiany franka na euro - a był taki - minął w mojej opinii. Możliwości obrony kurczą się, pozostanie walka o dochody i pracę. Walka nierówna, czasem nawet niemoralna.

Wniosek końcowy: nie ma darmowych obiadów, nie ma kredytu bez ryzyka i nie ma kredytów w długim terminie o wiele tańszych niż średnia. Są złudzenia.

Powyższy wpis nie stanowi rekomendacji dla jakiejkolwiek inwestycji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz