Mam na myśli wyjeżdżających fachowców, ludzi o wyższym wykształceniu. Lekarze, informatycy, naukowcy - wyjeżdżają do krajów UE. Dośc długo rzadowi to pasowało, bo bezrobocie szalało. Liczono na to, że różnice będą się wyrównywać i problem zniknie sam. A tu figa!
Problem nie maleje, a wyrasta nam wąskie gardło. Lekarze wysuwaja żądania i groża wyjazdami. W wielu branżach po prostu gwałtownie podniesiono stawki. Uciekają nieraz ludzie młodzi, którzy mieli stanowic przyszłośc tego kraju. Państwo w wyższe kształcenie pakuje grube miliony. A po studiach jakoś nie ma dla nich ani zachęt, ani kar gdy spakują walizki. Czy czasem nie powinno się wprowadzić odpłatności za studia dla osób, które wyjeżdżają pracować zagranicę? Tak by nie utrwalił się schemat- wykorzystuję świadczenia, pracuję dla obcych. Jeszcze w czasach PRL młodzi ludzie wyjeżdżający choćby na krótko zagranicę musieli podpisać weksle- zwrócę 100 000 zł jeśli zostanę zagranicą. To był element polityki, ale i pewien przymus dla dobra gospodarki.
Przy okazji jedna dygresja. Dużo mówi się o lekarzach i ich żądaniach, a tymczasem w mediach są sprzeczne informacje. Strona rządowa mówi o wielkich żadanaich płącowych (już nawet 17000), a protestujący o znacznie skromniejszych kwotach i koniecznosci reformy i żądaniach niepłacowych, na które zgody wyraźnie nie ma. Gdzie prawda - nie wiadomo, ale relacjom pośrednim bym nie ufał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz