Okazuje się, że o problemach z lekiem wiedziano od dawna w otoczeniu producenta. Jednak nikt nic nie zrobił. Ten przykład świetnie pokazuje, jak potentaci farmaceutyczni traktują swoich klientów. Całe wydarzenie zachwiało zaufaniem klientów do aptek. Ktoś za to powinien zapłacić i to słono. Podobno nie jest to pierwszy przypadek tego typu, ale nieliczny nagłośniony. Firmy finansowe płacą za każde odstępstwo od regulaminu; dlaczego producenci mieliby mieć lżej, jeśli ich wyroby zagrażają życiu ?
Ale przy całej tej aferze wyszło na jaw inne zjawisko, o którym już słyszałem i pisałem dawniej w odniesieniu do kombatantów. Otóż są ludzie, którzy korzystając z przywilejów tanich leków chcą na tym zarobić. I tak było z corhydronem. Parę szczegółowych danych tutaj - jak widać inwalidzi wojenni i honorowi dawcy krwi są ludźmi interesu.
Ile na tym procederze traci państwo, czyli my ? Dlatego jestem zwolennikiem maksymalnego ograniczenia przywilejów zniżkowych. Powinny być niemal imienne, związane wyłącznie z chorobą pacjenta.
17 listopada 2006
Corhydron - kto winny, a kto zarabia
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz